
„L’Humanité” to organ Francuskiej Partii Komunistycznej. Dziennik ten spełniał podobną rolę jak „Trybuna Ludu” w Polsce, „Neues Deutschland” w NRD, czy „Prawda” w Związku Sowieckim. Po upadku muru berlińskiego, upadły i organy partyjne, ale na Zachodzie erozja komunizmu ciągle dopiero trwa.
„L’Humanité” było w swoich najlepszych latach prawdziwą medialną potęgą. To nie tylko gazeta, ale organizator tzw. „ludowego święta”, właściciel wielu stołecznych nieruchomości. Od lat jednak nakład pisma spadał, a gazeta traciła na znaczeniu, podobnie jak coraz bardziej podzielona Francuska Partia Komunistyczna. Pismo przestawiło się już dawno na wszelkie współczesne lewackie „nowinki” w rodzaju wspierania mniejszości seksualnych, gender, feminizmu, ekologii, ale nie wiele to pomogło. 25 stycznia dziennik komunistyczny „L’Humanité” ogłosił bankructwo i oddał się pod ochronę przed wierzycielami do Sądu Gospodarczego w Bobigny.

Dziennik „L’Humanité” nie płacił wierzycielom, a o jego przyszłości zadecyduje rozprawa sądowa, którą wyznaczono już na 30 stycznia. O upadłości poinformowano też oficjalnie 200 pracowników, których pensje będą od tej pory wypłacane z tzw. Funduszu Gwarancji Płac (AGS). Wygląda na to, że ostatni janczarzy komunizmu w Europie otrzymają zapłatę z pieniędzy publicznych. Co więcej, pojawiły się też głosy o potrzebie… „ratowania gazety” w „imię pluralizmu” i to nawet ze strony osób dalekich od komunizmu. „L’Huma”, jak nazywają dziennik tubylcy, otrzymała już w 2016 roku publiczną dotację w wysokości 3,6 miliona euro i jest najmocniej dotowanym przez państwo pismem we Francji.
Cessation de paiement du journal l’Humanité : ses meilleures une qui ont couvert les génocides et massacres commis par les communistes pic.twitter.com/yV6EDtHGKw
— Clément Armato (@clementarmato) 26 stycznia 2019