
Zabójca Pawła Adamowicza Stefan W. otrzymał… status pokrzywdzonego. Wszystko dlatego, że do sieci wyciekło zdjęcie i nagranie z jego wizerunkiem. Prokuratura poszukuje odpowiedzialnych za rozpowszechnienie tych materiałów. W sprawie zarzuty usłyszeli już dwaj policjanci.
Chodzi o bezprawnie wykonane dzień po zamachu na Pawła Adamowicza zdjęcie zakutego w kajdanki Stefana W. Prokuratura próbuje ustalić tożsamość „fotografa”.
Zarzuty w sprawie rozpowszechnienia nagrania z momentu ataku usłyszało z kolei dwóch policjantów. Obaj zostali zawieszeni. Chodzi o drastyczne nagranie, pozyskane przez prokuraturę, jako materiał dowodowy, ze stacji TVN. Na jej antenie pokazano jedynie fragmenty ukazujące zachowanie Stefana W. przed i po ataku. Kilkanaście dni po napaści filmik pojawił się jednak w mediach społecznościowych.
Jak tłumaczyła dziś rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, zgodnie z ustaleniami, to jeden z gdańskich funkcjonariuszy nagrał przekazany przez TVN materiał telefonem komórkowym, podczas odtwarzania go na służbowym komputerze. Następnie miał przekazać nagranie koledze – innemu policjantowi – który udostępnił zapis kolejnym osobom. Na razie nie wiadomo, kto zamieścił nagranie w sieci.
Zarówno za rozpowszechnienie zdjęcia Stefana W., jak i nagrania z momentu ataku na prezydenta Gdańska, grozi do 2 lat więzienia.
Źródło: radiozet.pl