Miażdżące komentarze na Twitterze. „To był szczyt służalczości i naiwności. Na polskiej ziemi obrazili nas i Amerykanie, i Żydzi. A my robimy dobrą minę do złej gry”

REKLAMA

Nie cichną echa warszawskiej konferencji w sprawie Iranu. Zdaniem wielu komentatorów ta sprawa może zaszkodzić PiS-owi w kolejnych wyborach o wiele bardziej, niż wszystkie „taśmy Kaczyńskiego”. Polska dawno nie została upokorzona w tak bezwzględny sposób.

PiS płaci cenę służalczości wobec USA. Począwszy od „Fortu Trump” po aferę z systemem HIMARS, którego polska zbrojeniówka nie jest rzekomo w stanie złożyć do kupy i trzeba kupować gotowe zestawy i ich serwis od Amerykanów. Nawet w czasach PRL-u żadnemu komunistycznemu politykowi nie przyszło do głowy, żeby nazwać bazę sowieckich wojsk „Fort Breżniew”, a obecność obcej armii na terytorium Polski traktować jako dowód suwerenności kraju.

REKLAMA

Służalczość PiS wobec Waszyngtonu jest dziś większa, niż PZPR wobec Moskwy. Amerykanie to widzą, więc traktują Polskę jak pionka na strategicznej szachownicy. Waszyngton szanuje tylko silnych i samodzielnych graczy, a nie takich, których można kupić kilkoma okrągły i frazesami, tymi samymi od lat. Dlatego właśnie Warszawa stała się miejsce szczytu USA-Izrael, na którym rola polskiego rządu w rzeczywistości ograniczyła się do zapewnienia hoteli, transportu, cateringu i drinków.

Ale oprócz szczytu służalczości mieliśmy też szczyt naiwności. „Bibi” Netanyahu postanowił wykorzystać Warszawie jako scenerię do kampanii wyborczej, wysuwając kolejne, miłe uchu żydowskiego lobby i izraelskich wyborców oskarżenia pod adresem Polaków. I trudno mu się dziwić, bo to twardy, idący po trupach gracz, dla którego lokajska postawa polskiego rządu to tylko zachęta do kolejnych prowokacji. Najgorsze jest jednak to, że po opluciu Polski ze wszystkich stron rząd Morawieckiego dalej robi dobrą minę do złej gry:

Komentarze internautów są jednak zupełnie inne:

REKLAMA