
Jeden z użytkowników Wykopu pochwalił się nietypowym znaleziskiem. „Nowotwór? Szczypiorek? Barwnik? Choroba zielonych mięśni?” – pytał wrzucając do sieci zdjęcie zielonego kurczaka.
Okazało się, że zakup pochodził z Biedronki na wrocławskim Brochowie. Klient zawiadomił już Sanepid.
Nie wiadomo, dlaczego taki kolor pojawił się na fragmencie mięsa. – Bez starannego zbadania tego kurczaka pod mikroskopem nie będziemy mieli pewności, co to jest – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Edward Pospiech z Wydziału Nauk o Żywności i Żywieniu Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

W mięsie można bowiem znaleźć wiele różnych niebezpiecznych czynników, choć nie wszystkie muszą być bardzo groźne dla człowieka – choćby zwykły barwnik. Nie warto jednak ryzykować.
– Mogą tam rozwijać się różne bakterie, w tym na przykład salmonella, mogą być też tam larwy pasożytów – podkreślała dietetyczka Anna Ciulkin z firmy NutriRoom.
– Jedzenie zielone to jedzenie zepsute. Koniec, kropka. Co to spowodowało, to już osobna kwestia. Na pewno pod żadnym pozorem nie powinno się tego jeść – ocenił prof. Pospiech.
– Zjedzenie takiego kurczaka to duże niebezpieczeństwo. Skutki mogą być tragiczne – zaznacza. Dietetyczka mówi, że wśród konsekwencji mogą być poważne choroby, a w skrajnych przypadkach nawet i śmierć – dodała dietetyczka.
Ciulkin zwróciła także uwagę, że kupowanie mięsa w opakowaniu na tacce nie jest najlepszym rozwiązaniem. – Lepiej po prostu wybrać mięso kupione na wagę ze sprawdzonego źródła – stwierdziła.
Mięso na tacce posiada w opakowaniu także specjalną wkładkę, która ma za zadanie wchłaniać wilgoć i płyny. Ma to sprawić, że produkt będzie wyglądał świeżo… nawet jeśli przeleżał już w opakowaniu całkiem długi okres.
Warto przypomnieć, że naturalny, niepowodujący żadnych obaw kolor mięsa to – w przypadku drobiu bladoróżowy. Mięso wołowe powinno być różowo-czerwone, a wołowe – ciemnoczerwone.
Źródła: wykop.pl/wp.pl