
Szeregowi członkowie Ruchu Młodych Komunistów, „młodzieżówki” francuskiej PCF, potępili oficjalnie molestowanie seksualne i gwałty popełniane przez swoich „towarzyszy”. Oskarżyli też kierownictwo partii o zamiatanie sprawy pod dywan.
W ramach #MeToo ujawniono liczne przypadki molestowania seksualnego w środowisku młodych komunistów francuskich. Są nawet oskarżenia o gwałty.
Według sekretarza generalnego „Młodych Komunistów”, w prokuraturze znalazły się doniesienia o 11 tego typu przypadkach (sześć za gwałt i pięć za molestowanie). 9 działaczy zostało usuniętych z partii.
W czasie zjazdu PCF padło też oskarżenie o ukrywanie przez lata tych przestępstw przez kierownictwo partii. Skończyło się awanturą i obelgami.
Tymczasem tygodnik „Nouvelle Obeservateur” dodarł do zeznać 10 ofiar, które twierdzą, że były molestowane w czasie partyjnych imprez i było to zjawisko dość częste. Oficjalnie kierownictwo partii potępia takie akty i mówi o polityce „zera tolerancji”.
Parytety, popieranie feminizmu, tolerancji, itp., ale spod tej maski „towarzyszy”, z butów wyłazi stara słoma.