
Były MSZ Radosław Sikorski mówi, że „bliżej mu do Millera, niż do Kaczyńskiego”. Jakoś mu trudno jednak dokonać samoanalizy i oceny swojej drogi z prawicowej opozycji pozaparlamentarnej, przez PiS, po Platformę i obecne bratanie się z postkomunistami. Uważa, że to zmieniła się… prawica.
„Wtedy, gdy Leszek Miller był członkiem politbiura, to ja się mu sprzeciwiałem. Ale potem on wprowadził Polskę do Unii Europejskiej” starał się zracjonalizować swoje postawy Radosław Sikorski w studiu Polsat News.
W rozmowie w Polsacie komentował przyłączenie się SLD do Koalicji Europejskiej. „Dzisiaj mamy polityków prawicy, którzy wyprowadzają Polskę z Unii. Nasze członkostwo w UE jest kluczowym polskim interesem narodowym (…) W kontekście europejskim dzisiaj jest mi bliżej do Millera niż do Kaczyńskiego” – mówił były szef MSZ.
Dalej był prawdziwy „gwóźdź” programu: „Trzeba sobie zadać pytanie, co się stało z polską prawicą, żeby nawet tak starego antykomunistę jak ja, od siebie odrzucić. Polska prawica zwariowała, poszła w nacjonalizm, a teraz w rozdawnictwo socjalne”.
Polityk ten ma wyjątkowe ego. Więc to nie jego wybory i przyzwyczajenia do aureoli władzy zaprowadziły go w objęcia Cimoszewicza i Millera, ale każe nam sę zastanawiać – „co się stało z polską prawicą”, która podobno „zwariowała”. Dobrze, że Sikorski czuje się dobrze, przynajmniej w swoim mniemaniu.
Widać, że Sikorski ma podobne problemy jak niektórzy działacze PSL, ale rozgrzesza się znacznie łatwiej.
Źródło: Do Rzeczy