
Lotnictwo izraelskie przeprowadziło w piątek naloty na cele naziemne w Strefie Gazy. Izraelskie czynniki wojskowe potwierdziły, że uderzono w cele związane z Hamasem na południu i na północy palestyńskiej enklawy. Był to odwet za atak rakietowy na Tel Awiw.
Biuro prasowe Sił Obronnych Izraela podało w specjalnym oświadczeniu, że „armia prowadzi uderzenie na cele związane z działalnością terrorystyczną w Strefie Gazy i że jest to odwet za wcześniejsze wystrzelenie dwóch rakiet ze Strefy Gazy w kierunku Tel Awiwu.
Akcja lotnictwa izraelskiego jest odpowiedzią na wcześniejszy rakietowy atak na Tel-Awiw, za który jak twierdzą Izraelczycy, odpowiada sprawujący władzę w Strefie Gazy, Hamas.
Hamas jednak stanowczo zaprzecza, żeby Hamas miał jakikolwiek udział w wystrzeleniu rakiet. Ta radykalna organizacja palestyńska twierdzi, że skrupulatnie przestrzega zawieszenia broni w związku z rozmowami prowadzonymi z delegacją egipską, która podjęła się misji przygotowawczej na rzecz przyszłych rozmów izraelsko-palestyńskich.
„Gdy doszło do ataku rakietowego na Tel Awiw, trwało właśnie uzgadnianie protokołu zgodności w odniesieniu do tego konfliktu między delegacją palestyńską i egipską” – wskazano w komunikacie.
W Tel Awiwie po raz pierwszy od 2 lat włączono alarm rakietowy. Z dwóch pocisków rakietowych wystrzelonych ze strefy Gazy, jeden udało się strącić, a drugi spadł na niezamieszkały tren. Według władz izraelskich nie było ani ofiar, ani zniszczeń.
Atak na Izrael faktycznie nie był dziełem Hamasu, ale innej organizacji palestyńskiej. Prawdopodobnie 2 rakiety Fardż-5 wystrzelił palestyński Islamski Dżihad”, drugie po Hamasie największe ugrupowanie w Strefie Gazy – informuje portal „The Jerusalem Post”.
Źródło: PAP