
„Idziemy na Miraflores (pałac prezydencki) i odbierzemy z powrotem to, co należy się narodowi” – zapowiedział Guaido podczas wiecu opozycji na północy Wenezueli. Prezydent Maduro może jednak jeszcze spać spokojnie, bo lider opozycji nie podał daty.
Guaido mnoży dramatyczne wyzwania, ale najwyraźniej dość twarda postawa wojska, które jest ciągle wierne prezydentowi, studzi radykalizm jego zwolenników. Guaido oskarżył rząd Maduro o stworzenie „nieludzkiego systemu” i kryzys gospodarczy i jest to prawda, tylko że realia południowoamerykańskiego socjalizmu jeszcze nie zrewolucjonizowały tak mocno społeczeństwa, by ponieść poważne ofiary.
Stand dwuwładzy w Wenezueli trwa już od ponad miesiąca. Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uznał prezydenturę Maduro za nielegalną. Wiele krajów, w tym USA i Polska uznało Guaido za prawowitego prezydenta. Nowego status quo nie zaakceptowała Rosja, Kuba, czy Chiny. Pat przeciąga się ze szkodą dla narodu.
Źródło: PAP