Węgry w pigułce. Te dane pokazują, że nasi bratankowie się ocknęli

Premier Węgier Wiktor Orban/fot. PAP/EPA
Premier Węgier Wiktor Orban/fot. PAP/EPA
REKLAMA

Przyjaźń polsko-węgierka przeżywa renesans i wyraźnie się intensyfikuje. Potwierdziła to m.in. wizyta premiera RP na święcie narodowym Węgier, ale także morze polskich flag na manifestacji w Budapeszcie. Ciekawe, że to zbliżenie ma też związek z wyraźną zmianą oblicza węgierskiego społeczeństwa.

Z okresu komunizmu Węgrzy wyszli mocno poobijani. Zlaicyzowani, z pozrywanymi więziami społecznymi (np. bardzo duży odsetek samobójstw), odwróceni od wielkiej historii swojego narodu w kierunku teraźniejszości, jednym słowem „skadaryzowani” (po rewolucji 1956 r. Janos Kadar narzucił im tzw. małą stabilizację w zamian za wyrzeczenie się marzeń o niepodległości).

REKLAMA

Później przyszły rządy postkomunistów, którzy kradli i oszukiwali „w dzień i w nocy”. Epoka Orbana to zarazem odrodzenie Węgrów jako narodu. Kraj ten potwierdza, że mądre rządy mogą mądrze zmieniać społeczeństwo.

Potwierdza to kilka danych statystycznych i sondaży, które podrzuca nam Internet. Warto się z nimi zapoznać:

„Nézőpont: 63% Węgrów uważa, że trzeba bronić kultury chrześcijańskiej. 24% jest za otwartością w kierunku multikulturalizmu. 65% Węgrów cieszy się z poprawy relacji polsko-węgierskich; 49% cieszy się, że 15.03 przyjechał premier Morawiecki , 26% się nie cieszy #Węgry #kropka_hu”

REKLAMA