Śmierć bossa mafijnej rodziny Gambino. To nie były zwykłe porachunki tylko miłosna tragedia. „Jak Romeo i Julia”

Miejsce zbrodni. Staten Island.
Miejsce zbrodni. Staten Island.
REKLAMA

W nocy, w środę zeszłego tygodnia, zakapturzony osobnik oddał 12 strzałów do spacerującego przed swoją posiadłością w Staten Island (jednego z pięciu obwodów Nowego Jorku) Franka Cali’ego. Teraz okazało się, że zabójstwo przywódcy jednej z pięciu nowojorskich rodzin mafijnych nie łączy się prawdopodobnie z porachunkami mafii.

Policja aresztowała strzelca w ostatnią sobotę. To 24 latek, Anthony A. Comello, mieszkający ze swoimi rodzicami. Według nowojorskiej policji nie wydaje się powiązany z żadną organizacją przestępczą. Padły podejrzenia, że łączy go uczucie z krewną bossa i był to romantyczny motyw przestępstwa.

REKLAMA

Dochodzenie trwa. Na nagraniach z kamer przemysłowych chroniących posiadłość widać, że panowie uścisnęli sobie dłonie.

Franka Cali, którego reputacja mówi o nim, że był rozsądnym, cichym i zrównoważonym bossem w starym stylu, miał 53 lata.

Napastnik wjechał w osiedle ofiary ciężarówką. Jest to osiedle bogatych ludzi, chronionych ogrodzeniami, kamerami i czytnikami rejestracji. Camello zadzwonił do furtki bossa, mężczyźni rozmawiali przez minutę a potem młodszy mężczyzna oddał 12 strzałów. Jego twarz i całe zajście zarejestrowała kamera. Sąsiedzi rodziców chłopaka mówią (aresztowano go w rodzinnym domu), że ten odśnieżał im podjazd do garażu i nie wierzą w to co się stało. Prawnik 24 latka i rodzice odmawiają komentarza.

O 53 letnim, zamordowanym Calim jeden z prominentów nowojorskiej policji mówił chroniąc się anonimowością: był drugim biegunem w porównaniu do John’a Gotti’ego (jego poprzednika).

Tym bardziej dziwi brutalny i głośny koniec bossa, szanowanego po obu stronach Atlantyku w swoim podziemnym środowisku. Jego śmierć postawiła w gotowość tak mafię jak i policję.

Źródło: New York Times/ nczas.com/

REKLAMA