Ukazał się najnudniejszy przewodnik turystyczny świata. Wydawca nie miał o czym pisać, ale jego wyznanie z podróży do Korei może szokować

Święto partii w Korei Północnej/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Newscom
Święto partii w Korei Północnej/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Newscom
REKLAMA

19 marca ukazała się w serii przewodników wydawnictwa Petit Fute 200-stronicowa książka o Korei Północnej. Jest znacznie cieńsza od innych przewodników, bo i turystyka w tym kraju to niemal terra incognita. Komunistyczne państwo Kim Dzong Una pozostaje zamknięte przed większością turystów, ale proces dialogu z USA i spodziewana zmiana polityki tego kraju, spowodowały, że wydawnictwa tego typu starają się trzymać rękę na pulsie.

Wydawca Dominique Auzias omawiając ten przewodnik mówi o pewnym braku realności w jego tworzeniu. Jego treść skupia się bardziej na historii kraju i oficjalnych informacjach o regionach i zabytkach. Oferty turystyczne są bardzo ograniczone. W całym kraju nie ma więcej jak 16 hoteli i 13 restauracji. Po czym więc tu oprowadzać i co polecać?

REKLAMA

Przewodnik przypomina, że możliwości turysty w Korei Północnej są bardzo ograniczone. Nawet sam nakład przewodnika w języku francuskim jest mocno na wyrost. Wydrukowano go 4 tys., a turystów Francji w Phenianie było w ub. roku… kilku. Zresztą francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy do KRL-D. O przewodniku zrobiło się głośno bardziej ze względu na fascynację niektórych postacią Kima.

W Korei Północnej można zwiedzać tylko to, na co pozwoli władza. Baza turystyczna jest mocno ograniczona. Każdy przybysz zostaje otoczony „opieką” lokalnego agenta i nie koniecznie jest to tylko agent turystyczny. Na każdym kroku turyście towarzyszy wyznaczony przez państwo kierowca, przewodniki lub tłumacz. Próba zejścia z oficjalnej trasy kończy się napomnieniem.

Oficjalne i obowiązkowe „zabytki”, „muzea” i „monumenty” to na ogół część komunistycznej propagandy na rzecz chwały rodu Kimów i socjalizmu. Jednak Korea Północna posiada bardzo ciekawe krajobrazy naturalne, a te zobaczyć warto.

Nie można wykluczyć, że Korea w końcu otworzy się szerzej na turystykę. Jest to przecież także źródło twardej waluty. Czy przewodnik się przyda? Jego wydawca Auzias nie będzie tam chyba jednak mile widziany. Mówi, że jego podróż do Korei Północnej miała miejsce już dziesięć lat temu – „miałem dwie chwile szczęścia: pierwszą, kiedy wjechałem i drugą, kiedy wyjeżdżałem, bo po 15 dniach pobytu nie mogłem się doczekać opuszczenia tego kraju.”

REKLAMA