
Już nie tylko Paryż i Pola Elizejskie będą miejscem zakazu wstępu demonstrantów ubranych w „żółte kamizelki”. Lista zakazanych miejsc została rozciągnięta także na inne miasta, jak Bordeaux, czy Tuluza.
Tuluza była widownią ostrych strać od wielu tygodni. Teatrem zamieszek są na ogół okolice Placu du Capitole. W następną sobotę 23 marca będzie to miejsce wyłączone z możliwości demonstrowania.
W Bordeaux (departament Gironde) zamieszki miały tradycyjne miejsce na Placu Pey-Berland, w pobliżu merostwa. Te okolice także wykluczono z możliwości protestowania. Ostatnie sceny przemocy zdeterminowały władze, by rozprawić się z sobotnimi akcjami „żółtych kamizelek” jak najszybciej. Stąd m.in. wprowadzenie owych zakazów, a nawet dymisje na prefekturze policji w Paryżu.
💥 Laurent Nunez, dyrektor bezp. publicznego w MSW o "żółtych kamizelkach": "Poczynając od najbliższej soboty, wychodzimy odtąd z założenia, że te manifestacje to manifestacje wichrzycieli. Będą one od razu rozpraszane. Jeśli będzie trzeba, to urzadzimy masowe aresztowania." https://t.co/mCLsGnfzvS
— Adam Gwiazda (@delestoile) March 19, 2019
Z tym, że wiadomo, iż owoc zakazany podobno smakuje najlepiej… Nie wiadomo więc, czy demonstranci się temu podporządkują. Jedynym sukcesem władzy będzie wtedy tylko możliwość łatwiejszego ich karania z dodaniem złamania jeszcze jednego paragrafy.
W działania rządu przestali wierzyć nawet politycy. Deputowany Eric Ciotti odpowiadający w partii Republikanów za kwestie bezpieczeństwa stwierdził nawet, że Plac Beauvau (siedziba MSW) przypomina „pijany statek”.
Après 18 semaines de chaos l’ordre ferme doit se substituer à l’ordre mou & flou du pouvoir.J’appelle E.#Macron à se saisir de nos propositions: retour de l’état d’urgence, interdiction des manifestations, application de la #loianticasseurs. Retrouvez mon entretien dans @lefigaro pic.twitter.com/WTjkQYg2RZ
— Eric Ciotti (@ECiotti) March 19, 2019