
Za 7 miesięcy w Kanadzie odbędą się wybory parlamentarne. Obecny premier to znany na całym świecie zaciekły piewca nowej lewicy, który transformował zachodnie, wielkie państwo. Jest podejrzany o ingerowanie w prace wymiaru sprawiedliwości i mataczenie w aferach korupcyjnych.
SNC-Lavalin to największa firma inżynieryjno-budowlana w Quebeku. Zatrudnia na całym świecie ponad 50 tys. pracowników. Od lat krążyły pogłoski o związku jej sukcesów w przetargach ze zwykłą korupcją. Teraz trwa m.in. dochodzenie dotyczące zarzutów o oszustwa i korupcję związane z umowami w Libii jeszcze za czasów Kadafiego.
Zamiast śledztwa i sprawiedliwości spróbowano pójść na ugodę z firmą. Minister sprawiedliwości, która nie chciała przymykać oczu na postępowanie firmy, została przeniesiona na stanowisko ministra ds. kombatantów. Złożyła dymisję a sprawą zajęły się media.
Trudeau twierdzi, że podjął kroki mające na celu ocalić miejsca pracy. Takie tłumaczenia i szeroki uśmiech oświeconego premiera mogą jednak przed wyborami nie wystarczyć. Wszędobylskie LGBT i przerost polit-poprawnej formy nad treścią średnio uchodził mu ostatnio płazem nawet w oczach lewicowej opinii publicznej. Teraz będzie musiał poradzić sobie z problemami, których ani strój supermena, ani skarpetki zdobione półksiężycami założone na homo paradę nie rozwiążą.
Źródło: pch24.pl/ nczas.com