
Ta kobieta nie ma dla byłego męża litości. Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz od czterech lat walczy o duże pieniądze od byłego męża. Jak twierdzi, alimenty jej się po prostu należą, bo jak twierdzi to przez byłego premiera doszło do wypadku, w wyniku którego ma niesprawną rękę. Doniosła na „Kaza” do prokuratury.
Jak twierdzi niespełniona poetka przed sądem, w grudniu 2014 roku wjechała samochodem w ekran dźwiękochłonny i to wszytko przez Kazimierza Marcinkiewicza. Jak twierdzi była przez niego maltretowana psychicznie, a dodatkowo tego dnia jechała się z nim spotkać. Wtedy doszło do wypadku i poważnej kontuzji ręki.
Dodaje, że przez kontuzję reki nie może pracować, ani nawet się ubrać. No tak, pisać jedną ręką się nie da…
Co więcej bezlitosna Isabella uważa, że w takiej sytuacji „Kaz” powinien utrzymywać ją do końca życia. Co jest jeszcze bardziej zabawne, że takiego samego zdania jest sąd, który przyznał jej rację i zasądził alimenty, chociaż nie tak wysokie, jak chciała, bo „tylko” 4 tysiące złotych miesięcznie.
Ostatnio Isabella składała zeznania w charakterze świadka przeciwko dłużnikowi alimentacyjnemu Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. Prokuratura ruszyła ze sprawą, a w międzyczasie komornik szykuje licytację jego nieruchomości.
Co więcej, cieszy się, że lada moment wezwą byłego małżonka w obroty. Jak podaje prokurator, kobieta miała złożyć zeznania na okoliczności objęte postępowaniem. Złożyła również wniosek o ściganie.
Isabel jako, że lubi być w centrum uwagi poinformowała o możliwych kłopotach swego byłego męża w mediach społecznościowych.
– To nie żarty! Machina ruszyła. Tak, odbyłam dziś wizytę w prokuraturze, gdzie kilka godzin składałam zeznania w charakterze świadka przeciw dłużnikowi alimentacyjnemu, Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, który nie wykonuje wyroku sądu, to znaczy nie płaci alimentów od ponad 2 lat. Teraz pozostaje czekać. Dlaczego wszystko trwa tak długo? Marcinkiewicz – tak samo jak w naszym związku – publicznie długo karmił swoimi „prawdami” ludzi dookoła. Ale wszystko ma swoje granice. Niedowiarkom otwierają się oczy – napisała.
– Ja sama wierzę i trochę nie wierzę w to, co się dzieje. Nigdy nie pomyślałabym, że poczynania tego człowieka, byłego premiera, zmuszą mnie do poznawania działań różnych instytucji państwowych, w tym prokuratury. A jednak. Takie „przygody” zgotował mi były mąż. Prokuratura ruszyła ze sprawą, a w międzyczasie komornik szykuje licytację nieruchomości dłużnika – dodała na Facebooku.
Źródło: Super Express/ Facebook