
Jak informuje portal interia.pl, już wiadomo, że część uczniów nie zostanie dopuszczona w tym roku do pisania matury, a tym samym będzie musiała powtarzać rok. Mimo wielu przygotowań, nie mieli możliwości poprawić ocen przed klasyfikacją, bo nauczyciele zorganizowali strajk i wzięli uczniów jako zakładników protestu.
Szczególnie postawa Sławomira Broniarza budzi kontrowersje. Po zaognieniu sytuacji oraz radykalizacji form protestu, nikt już nawet nie myślał, co będzie z uczniami i ich przyszłością. Tymczasem lider Związku Nauczycielstwa Polskiego w rozmowie z interia.pl komentował tę sytuację w wyjątkowo pobłażliwy sposób.
„Nauczyciele nie zrobili dzieciom krzywdy. Jeżeli komuś groziła „jedynka”, to jego ocena końcowa uwzględniała zaangażowanie w ciągu trzech lat nauki” – wypalił wprost Sławomir Broniarz. Jak dodawał: „pozwów nie było”.
A skoro nie było pozwów, to znaczy, że wszystko jest w porządku? Według Sławomira Broniarza – tak. Podkreślał, że na tę chwilę nie ma żadnego pozwu od rodziców, którzy obwinialiby strajkujących nauczycieli o uniemożliwienie dzieciom nauki. A może rodzice powinni masowo pozywać nauczycieli?
Źródło: interia.pl