
Sylwia Sz. oskarża Jarosława Bieniuka o gwałt. W rozmowie z „Faktem” kobieta przedstawiła swoją wersję wydarzeń z feralnej nocy.
Śledztwo jest w toku. Prokurator nie postawił dyrektorowi sportowemu Lechii Gdańsk zarzutów związanych z gwałtem, a śledczy na razie znaleźli tylko podstawę do postawienia Bieniukowi zarzutu udostępniania narkotyków. Inną wersję podtrzymuje natomiast fotomodelka Sylwia Sz., która oskarża wieloletniego partnera zmarłej Anny Przybylskiej o gwałt.
– Jestem zestresowana sytuacją, codziennie płaczę. Nie radzę sobie z własnymi myślami. Całe moje dotychczasowe życie legło w gruzach. Byłam zastraszana, w mediach mnie zlinczowano. To doprowadziło do tego, że boje się wyjść z domu. Jestem pod stałą opieką psychologa. Ciężko mi sobie wyobrazić, co będzie dalej. Dotychczas byłam influencerką. Zarabiałam na życie dzięki aktywności w mediach społecznościowych. Ze względu na hejt jaki się na mnie wylał m.in. w internecie, zostałam zmuszona do zrezygnowania z pracy, dzięki której zarabiałam pieniądze. Zostałam bez środków do życia – żaliła się w rozmowie z tabloidem kobieta.
Do tej pory aktywna w sieci fotomodelka dezaktywowała swoje profile w mediach społecznościowych. Sylwia Sz. odniosła się także do informacji, jakoby pracowała w okrytej złą sławą „Zatoce Sztuki”. – Opluto mnie, a moich bliskich i przyjaciół linczuje się i atakuje. Zostałam skrzywdzona. Nazwano mnie prostytutką. To kłamstwo i obraza mojej osoby! Tak samo jak to, że nazwano mnie „Cassandrą”. To wymysł jednego z dziennikarzy. Nigdy w życiu nikt tak do mnie nie mówił, nie miałam takiego przydomka. Jestem Sylwia, a nie żadna Cassandra. Nie jestem żadną prostytutką! Nikt nie chce poznać prawdy o mnie i o tym, jak mnie skrzywdzono – mówiła.
Kobieta wyznała, że Bieniuka zna od 3-4 lat. Mają wspólnych znajomych i „bardzo się lubili”. – Uważałam go za swojego dobrego zwykłego kolegę. Nie sądziłam, że on mógłby mi coś takiego zrobić. Nigdy nie spotkaliśmy się sam na sam. Zawsze spotykaliśmy się w większej ekipie – dodała.
Wracając do feralnej nocy z 12 na 13 kwietnia, Sylwia Sz. wspominała, że w ciągu dnia rozmawiała z byłym piłkarzem i powiedziała mu, że wieczorem wychodzi z koleżanką na drinka. Mężczyzna miał stwierdzić, że chętnie do nich dołączy. – Nie nastawiałam się na żadne imprezowanie, ponieważ na drugi dzień miałam umówioną sesję w butiku. Nie miałam pojęcia, że on ma wynajęty jakiś apartament – podkreśliła.
Fotomodelka utrzymuje, że w barze Bieniuk zaproponował, żeby przenieśli się do hotelu, w którym się zatrzymał. – Uznałam, że to nie jest nic złego, żeby pójść do kolegi, którego znam od kilku lat. Nie sądziłam wtedy, że on może mi zrobić krzywdę, że dopuści się wobec mnie tak strasznego czynu – mówiła.
Kobieta przyznała, że nie pamięta wszystkiego, co działo się tamtej nocy. – Znam swój organizm i wiem, jak zachowuje się po alkoholu. Wtedy było inaczej. Uważam, że Jarek dosypał mi czegoś do drinka i to na pewno nie był magnez! Zresztą tej nocy zażywaliśmy kokainę, którą przyniósł Jarek – rzuciła oskarżenie Sylwia Sz. i podkreśliła, że „Jarek ma opinię imprezowicza”, jednak ona „nie przejmowała się tymi opiniami”.
– Bawiliśmy się, tańczyliśmy w apartamencie. Nie dawałam mu żadnych znaków, że czegoś od niego oczekuję, albo żeby mógł sobie pomyśleć, że ja czegoś od niego oczekuję – relacjonowała.
Później para miała zostać sama w hotelowym pokoju. – Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy… to się stało. Krzyczałam, żeby przestał. Wtedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Po chwili jednak przestał, bo Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił mi usta. Gdy byłam związana, zaczęło się najgorsze… Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy. Mam powyrywane włosy, byłam posiniaczona. Po wszystkim dał mi tabletkę nasenną. Po niej uspokoiłam się – twierdziła.
– Pamiętam przez mgłę, jak taksówka odwozi mnie do mieszkania. To wszystko nie wydarzyłoby się, gdybym nie została wystawiona przez Kasię i Kubę, który prywatnie jest kuzynem Jarka. Sądzę, że to, iż oni wyszli z pokoju, gdy ja byłam w toalecie, było z góry zaplanowane. Chodziło o zostawienie mnie sam na sam z Jarkiem – dodała kobieta.
Kobieta odniosła się również do informacji, że złożyła zawiadomienie, tylko dlatego że chciała wyłudzić pieniądze od Jarosława Bieniuka. – W życiu bym nie chciała wyłudzać pieniędzy od osoby, którą bardzo lubię i szanuję. Po tym co mnie spotkało, takie oskarżenia bardzo mnie ranią. Ciężko mi to w ogóle komentować. Oczekuję sprawiedliwości. Wierzę, że policja i prokuratura wyjaśnią tę sprawę, i prawda wyjdzie na jaw – skwitowała Sylwia Sz.
Źródło: fakt.pl