
Żony i narzeczone dżihadystów z Państwa Islamskiego w obozach dla uchodźców w Syrii chcą się mścić na „niewiernych”. Mimo klęski ISIS oraz tego, że ich bliscy nie żyją lub zaginęli, kobiety te nadal wierzą w odrodzenie samozwańczego kalifatu i pozostają wierne islamistycznym ideałom.
Znakomitym przykładem determinacji kobiet islamistów jest obóz Al-Hol w Syrii, gdzie żona dżihadysty ugodziła nożem innego mężczyznę, tylko dlatego że nosił koszulkę z napisem w języku angielskim. Z kolei grupa wdów po terrorystach z ISIS pobiła kilka Kurdyjek, ponieważ nie były „prawdziwie wierzące, więc zasługiwały na fizyczne potępienie”.
Kurd nadzorujący syryjski obóz w Al-Hol, Muhammad Gadou, podkreślał, że właściwie codziennie żony i narzeczone dżihadystów wszczynają awantury i kłótnie. Kobiety atakują personel medyczny i wolontariuszy, a nawet grożą im… ostrym metalem z konserw po tuńczykach.
– Te kobiety są pełne nienawiści. Nie wiem, czy kiedykolwiek któraś z nich spojrzy łaskawym okiem na ludzi nie mających niczego wspólnego z Państwem Islamskim czy z najbardziej skrajnie pojmowanym islamem. Wdowy sprawiają wrażenie, że zamiast tlenu potrzebują… nienawiści – dodał Gadou.
Wdowy po islamistach wierzą w odrodzenie się ISIS. – Wierzymy, że Państwo Islamskie powróci. Że znów zatriumfuje sprawiedliwość, a prawowierni muzułmanie znajda właściwe dla siebie miejsce – stwierdziła w rozmowie z „The Washington Post” 22-letnia Umm Aisza.
– Tutaj, w obozie, panuje koszmarna korupcja. Mamy już tego dość – dodała wdowa po irackim islamiście.
Źródła: The Washington Post/lidovky.cz