Wyjątkowo długi urlop czeka w tym roku posłów na Sejm. Politykom pozostało zaledwie 4 trzydniowe posiedzenia, a po ich zakończeniu, udadzą się na wakacje. Trzeba przyznać, że aż 53-dniowej przerwy pozazdrościłby chyba każdy pracujący.
Harmonogram prac izby jest przygotowywany z wyprzedzeniem i akceptowany przez Prezydium Sejmu. Przyjęty plan na 2019 r. nie oznacza, że nie odbędą się dodatkowe, nieujęte w terminarzu posiedzenia Sejmu. Nie można wykluczyć, że w III kwartale nastąpią modyfikacje. Możliwe również, że posiedzenia potrwają dłużej, niż wynikałoby to z zaakceptowanego kalendarza – tłumaczy decyzję Kancelaria Sejmu.
Tak długa przerwa to nie pierwszyzna, już w 2017 roku na posłów czekało 53 dni wolnych od pracy, jednak wówczas decyzję tłumaczono koniecznością zamontowania nowego systemu głosowania. W tym roku nie ma mowy o żadnych remontach, jednak Prezydium Sejmu z Markiem Kuchcińskim na czele zdecydowali wysłać swoich kolegów na wyjątkowo długie wakacje.
Z dostępnego publicznie kalendarza wynika, że posłowie przy ulicy Wiejskiej pracować będą w najbliższym czasie 12 dni, do 19 lipca kiedy to zakończy się ostatnie posiedzenie przed przerwą. Później pojawią się w ławach ponownie dopiero 11 września.
Warto przypomnieć, że w roku ubiegłym przerwa wynosiła 52 dni i już wówczas mówiło się, że jest to rekord, który długo nie zostanie pobity. Jak się jednak okazuje politycy w Polsce lubią zaskakiwać, w tym wypadku przerwą od pracy.
Źródło: SE.pl / NCzas.com