
Prawo i Sprawiedliwość usilnie twierdzi, że przywracanie państwowych połączeń autobusowych to krok w dobrym kierunku. Tymczasem życie pokazuje coś zgoła odmiennego. Na Pomorzu Zachodnim upadł ostatni niesprywatyzowany PKS.
Państwowy PKS w regionie koszalińskim ogłosił upadłość. Jak poinformował PAP rzecznik szczecineckiego starostwa Piotr Rozmus, jest co najmniej czterech chętnych prywatnych podmiotów, gotowych wykupić państwowego bankruta.
Do podobnej sytuacji doszło w 2013 roku, kiedy sąd ogłosił upadłość PKS Świdwin. Na rynek weszli prywatni przedsiębiorcy i transport po dziś dzień funkcjonuje prawidłowo. – Busy docierają do tych najmniejszych miejscowości i nie ma takiej gminy, która byłaby pozbawiona komunikacji – powiedział PAP wójt gminy Świdwin Kazimierz Lechocki.
– Wiem, że w niektórych miejscowościach są to jeden czy dwa kursy na dzień i to tylko w dni powszednie. Na głównych trasach przelotowych Połczyn-Świdwin czy Kołobrzeg-Świdwin kursów jest więcej i są one także w dni wolne od pracy – dodał Lechocki.
To kolejny przykład dobitnie pokazujący przewagę instytucji prywatnej nad państwową. Prywatny przewoźnik zaplanuje koszty i rozkład jazdy tak, by był on opłacalny dla każdej ze stron. Państwowy, czerpiąc ogromne pieniądze z kieszeni podatników i tak doprowadza do bankructwa.
Mimo to, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zamierza wycofywać się ze swojej deklaracji. Jeden z elementów „piątki PiS” zakłada przywrócenie zredukowanych połączeń autobusowych. Na jakim etapie realizacji jest ten socjalistyczny postulat? – Obecnie trwa podział środków… – powiedział niedawno minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Źródło: nczas.com/PAP