
Sporo rozgłosu uzyskała w Niemczech wypowiedź młodej dziedziczki fortuny rodzinnej firmy „Bahlsen”, producenta wyborów cukierniczych. 26-letnia Verena Bahlsen oznajmiła dziennikowi „Bild”, że „to wszystko wydarzyło się przed jej epoką, zapłaciliśmy robotnikom przymusowym, tak jak zapłaciły Niemcy i traktowaliśmy ich dobrze”. Dodała, że firma Bahlsen „nie ma sobie nic do zarzucenia”.
Głosy krytyczne pojawiły się na lewicy, ale systematyczna zmiana polityki historycznej w Niemczech robi swoje i nie tylko krytyka jest słabsza, ale nie tak dawno, tego typu rozgrzeszanie się byłoby wręcz niemożliwe.
„Rodzina Bahlsena nie jest jedyną, która wykazuje się znacznym brakiem wiedzy. Problem pracy przymusowej w czasach nazistowskich pozostaje także w zbiorowej pamięci białą kartą” – skomentowało wystąpienie 26-latki Centrum Dokumentacji Pracy Przymusowej.
Głosy krytyczne pojawiły się też w mediach społecznościowych. Był nawet apel o bojkot ich wyrobów. Grupa Bahlsen generuje roczny obrót w wysokości ponad 500 milionów euro i zatrudnia prawie 3000 osób. Ma siedzibę w Hanowerze. W czasie wojny firma korzystała z niewolniczej pracy robotników przymusowych.
Przedsiębiorstwo założył pradziadek Vereny Bahlsen, Hermann, jeszcze pod koniec XIX wieku. Podczas II wojny światowej zatrudniano kilkuset robotników przymusowych, głównie z terytoriów okupowanych przez Niemców, a firma produkowała m.in. racje żywnościowe dla frontowych oddziałów Wehrmachtu.
Niektórzy mówią o pewnej „bezmyślności” właścicielki firmy, ale nie wykluczone, że chodzi tu też o pewne zabezpieczenie się z góry przed ewentualnymi dodatkowymi odszkodowaniami.
Firma Bahlsen ma swoje zakłady także w Polsce, w Skawinie (istniejący od 1910 roku „Lajkonik”) , które przejęła w 1993 roku (ciastka Hit i Krakuski) i w Jaworniku.
Rethink the current food system. Very impressive and inspiring speech by Verena Bahlen at @TheHiveConf #Hive2017 pic.twitter.com/fmOlsbBRFl
— Ben (@Wernerrama) May 6, 2017