Jak wynika ze strony Państwowej Komisji Wyborczej w wyborach uzupełniających do senatu z okręgu rybnickiego pośród partii i miejscowych komitetów, które zgłosiły się do wyborów jest też UPR. Oznacza to, że Janusz Korwin-Mikke, o ile oczywiście wszystko pójdzie gładko z podpisami, zetrze się z kimś z partii, którą przed laty zakładał, a potem opuścił w wyniku konfliktu personalnego. Na głównej stronie UPR-u nie widnieje jednak jak na razie informacja kto konkretnie miałby stanąć z JKM-em w szranki. Osobiście mam nadzieję, że tym kimś będzie prezes UPR, Bartosz Jóźwiak.
Przypomnijmy, że Jóźwiakowi udało się przejąć UPR przekonując jej działaczy, że postawi tę partię na nogi i w ogóle ruszy ona dynamicznie do przodu jak tylko wyleci z niej JKM. Jak na razie nic z tych obietnicy nie wyszło a taktyka UPR-u polegała na próbie podczepienia się pod Marka Jurka – w poprzednich wyborach samorządowych i parlamentarnych, a obecnie pod Ruch Narodowy. Działalność ta przyniosła jednak zupełnie żenujące rezultaty w postaci wyniku na poziomie 0,43 proc. dla kandydata UPR-u w Warszawie (JKM dostał ponad 3,9 proc.), niezebrania podpisów w wyborach parlamentarnych oraz likwidacji historycznej siedziby przy Nowym Świecie 41 w Warszawie, gdzie wprowadził się poseł PiS.
Polityka Jóźwiaka jest oczywiście powodowana niechęcią do JKM, która trwa nadal, mimo że od aksamitnego rozwodu minęły już 3 lata. W efekcie jednak prowadzi do rozbicia grupy wyborców wolnościowych i kierowania ich w stronę organizacji o charakterze częściowo przynajmniej socjalistycznym takich jak Prawica RP czy część narodowców.
Podczas poprzednich wyborów UPR dostał od Nowej Prawicy propozycję wspólnego startu, ale z niej nie skorzystał. Niech teraz więc jej szef zawalczy uczciwie o przywództwo w ruchu wolnościowym i niech… wygra lepszy.