Partia Zielonych z Niemiec wzywa do wprowadzenia środowiskowego podatku na plastikowe woreczki, który miałby wynosić 22 eurocentów za sztukę. Jak bowiem sądzi p. Dorota Steiner, rzeczniczka tej partii, zyski z takiego podatku mogłyby posłużyć niemieckim władzom do finansowania badań nad materiałami biodegradowalnymi. Aktualnie plastikowe woreczki kosztują w niemieckich sklepach 10 eurocentów. Wcześniej podobny podatek na plastikowe torebki był rozważany przez Komisję Europejską…
Równocześnie Berlin uległ serii strajków związków zawodowych pracowników instytucji publicznych i wyraził zgodę na podwyżki ich wynagrodzeń – podaje „Puls Biznesu”. Oznacza to, że w ciągu następnych dwóch lat płace osób zatrudnionych w budżetówce wzrosną o 5,6%, czyli o 0,9 punktu procentowego mniej, niż oczekiwali związkowcy. Ponadto związki zawodowe wynegocjowały poszerzenie ich prawa do urlopu, dzięki czemu w przyszłości pracownicy instytucji publicznych ze wszystkich niemieckich landów będą mieli prawo do 30 dni urlopu. Powyższe zmiany będą dotyczyć aż 800 tys. ludzi.
Niemcy to nie Grecja, ale to zdaje się kwestia czasu…
Swoją drogą ciekawe czy ew. wpływy z podatku „woreczkowego” pokryją koszt podniesienia urzędnikom wynagrodzeń?