
Do niebywałej tragedii doszło na Ukrainie. Ojciec 5-latki skatował córkę, a następnie spalił jej zwłoki. Media zastanawiają się jednak, czy w sprawie nie zawinili urzędnicy, którzy wcześniej przekazali dziecko do rodziny zastępczej.
Daria Makarczuk była osobą niepełnosprawną, cierpiała na porażenie mózgowe. Mieszkała wraz z rodzicami – Eleną Klusenko i Pawłem Makarczukiem – w ukraińskim Żytomierzu.
Ze względu na to, że rodzice nie wywiązywali się należycie ze swoich obowiązków, starsze dzieci zostały im odebrane. Również i Daria była bita, stąd też podjęto decyzję o umieszczeniu jej w domu dziecka, a następnie w rodzinie zastępczej. Dziewczynka miała wówczas 3 lata i cierpiała na niedowagę oraz paraliż.
Jak dowiedziały się ukraińskiego media, biologiczni rodzice odwiedzili Darię zaledwie kilka razy. Dalej natomiast mieli problemy z alkoholem. Stwierdzili jednak, warunki w domu, w którym przebywała córka, były skandaliczne. Oskarżyli również przybranych rodziców o gwałt na Darii.
Lokalni aktywiści oraz blogerzy stanęli po stronie biologicznych rodziców dziecka. Tym samym domagali się oni, aby Daria wróciła do rodziców-alkoholików.
Koniec końców sąd uznał odwołanie i dziewczynka wróciła do rodzinnego domu. Niebawem ojciec zabił Darię, a następnie spalił jej ciało w piecu.
Sprawa wyszła na jaw 9 miesięcy po zabójstwie. Wówczas to domu przybyli funkcjonariusze policji i poprosili o okazanie dziecka. Matka przedstawiła im jednak młodszego od Darii syna, który był ubrany w sukienkę.
Rodzice zostali zatrzymani przez policję i trafili do aresztu, a ojciec przyznał się do zabójstwa. Prokuratura zapowiedziała, że sprawdzi, czy urzędnicy nie złamali prawa oddając dziecko jego biologicznym rodzicom.
Źródło: fakt.pl