
Niedawno ujawniony skandal seksualny demaskuje wstydliwy temat dla organizacji humanitarnych. Na niedawnym procesie w Lozannie młody imigrant szczegółowo opisał swoją relację z 60-letnim wolontariuszem Amnesty International, który pomagał mu, gdy ten przybył do Szwajcarii 11 lat temu.
Proszący o dyskrecje rzecznik i dyrektor Amnesty International twierdzą, że nie mieli wiedzy o tej sprawie. Dyrektor przyznaje, że tego typu zachowanie stanowi nadużycie stanowiska, ale podkreśla, że sprawca nadużyć seksualnych nie był wtedy etatowym pracownikiem Amnesty International. Wg niego w organizacji istnieje kodeks dotyczący wolontariuszy, a stosunki seksualne są w niej zakazane.
Oskarżony mężczyzna przyznaje, że był w związku z 18-latkiem ubiegającym się o azyl, któremu pomagał w uniknięcia deportacji z powrotem do jego kraju. Interweniował m. in. w jego sprawie na lotnisku. Przyznaje, że dzielił z nim kilkakrotnie łóżko, ale sąd kantonu Vaud umorzył sprawę w 2017 r., ponieważ fakty miały miejsce w Zurychu.
Przepisy kantonalnego ośrodka dla uchodźców stanowią, że „pracownicy mający prywatne związki z osobami trzecimi, które mogą doprowadzić do wyraźnego konfliktu interesów w miejscu pracy, muszą to zgłosić przełożonemu”. Nie ma jednak żadnych danych liczbowych na ten temat.
W przeszłości podobne nadużycia seksualne (do gwałtów włącznie) miały miejsce m. in. w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu, agendach ONZ oraz wielu innych organizacjach humanitarnych, z których najbardziej znany był skandal pedofilski w Oxfam.