Makabryczna zbrodnia na Dolnym Śląsku! Od ciosów siekierą zginęła 23-letnia Ania. „Ona nie miała twarzy, głowy. To tak jakby tir po niej przejechał”

Ania zginęła od ciosów siekierą, osierociła miesięcznego synka. Foto: archiwum prywatne
Ania zginęła od ciosów siekierą, osierociła miesięcznego synka. Foto: archiwum prywatne
REKLAMA

Do makabrycznego zabójstwa doszło w Lubaniu w woj. dolnośląskim. We własnym mieszkaniu została zamordowana młoda matka. 23-letnia Anna zginęła od ciosów siekierą. Osierociła miesięczne dziecko. Z relacji świadków wynika, że doszło do straszliwej rzezi. 

Tragedia wydarzyła się w piątek (28. czerwca) ok. godz. 21 na korytarzu kamienicy przy ul. Zawidowskiej, gdzie Ania mieszkała ze swoim partnerem Danielem (34 l.). Sprawcą straszliwej zbrodni okazał się jego brat 22-letni Adrian. Młody mężczyzna dokonał prawdziwej rzezi. Świadkowie, do których dotarli dziennikarze Polsat News opowiadali o porąbanych siekierą drzwiach i ogromnej ilości krwi.

REKLAMA

Pierwszym celem 22-latka był Daniel. Mężczyzna został zaatakowany przez własnego brata nożem i siekierą. W ostatniej chwili udało mu się ukryć u sąsiada. – Schowałem mężczyznę, którego napastnik gonił i chciał zabić. Zaatakował mnie nożem. Wyciągnąłem go z mieszkania na zewnątrz, zamknąłem drzwi. Poleciał po siekierę, rozwalił mi drzwi – relacjonował dziennikarzom Polsat News mężczyzna, który dał schronienie zaatakowanemu.

Wtedy Adrian rzucił się z siekierą na Anię. Młoda matka nie miała żadnych szans na przeżycie. Napastnik zmasakrował jej głowę. – Ona nie miała twarzy, głowy. To tak jakby tir po niej przejechał – powiedział dla Polsat News sąsiad kobiety.

23-latka osierociła zaledwie miesięczne dziecko. 34-latek napadnięty przez brata z ranami głowy trafił do szpitala. Niemowlęciu według relacji policji nic się nie stało.

W trakcie zatrzymania napastnik był bardzo agresywny i nie miał na sobie odzieży. Policja i prokuratura ze względu na dobro śledztwa nie udzielają żadnych informacji w związku z zabójstwem.

22-letni mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony do lubańskiej prokuratury. W chwili zatrzymania nie miał na sobie ubrań i zachowywał się agresywnie. – Zachowywał się jak zwierzę – powiedział jeden z mieszkańców kamienicy. Ze względu na dobro śledztwa policja i prokuratura nie udzielają szczegółowych informacji na temat prowadzonego śledztwa.

„Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że sprawca leczył się psychiatrycznie i niedługo przed tragedią opuścił szpital psychiatryczny. Adrian miał trafić tam po tym, jak zażył substancje psychoaktywne, po których zachowywał się irracjonalnie i agresywnie”- podał Fakt.pl.

Źródła: fakt.pl, Polsat News

REKLAMA