
Ukraina wchodzi w ostatni etap kampanii przed wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi, które najprawdopodobniej istotnie zmienią skład Rady Najwyższej.
Głosowanie odbędzie się w niedzielę 21 lipca. Szef państwa rozwiązał Radę Najwyższą i rozpisał przedterminowe wybory 21 maja, dzień po swoim zaprzysiężeniu. Według ekspertów uczynił to, by na fali 73-procentowego poparcia, które uzyskał w drugiej turze wyborów prezydenckich, wprowadzić do parlamentu jak największą liczbę swoich stronników.
– Była to najkrótsza kampania wyborcza w dziejach niepodległej Ukrainy. Ekipa Zełenskiego nazywa ją nawet trzecią turą wyborów, gdyż – jak widać po sondażach – jego wynik w wyborach prezydenckich ma poważny wpływ na prognozowane wyniki wyborów parlamentarnych – mówi PAP dyrektor kijowskiego Instytutu Polityki Światowej Jewhen Mahda.
Sondaż przedwyborczy, który opublikowała 11 lipca Grupa Socjologiczna Rating, daje ugrupowaniu prezydenta 47 proc. poparcia w grupie respondentów, którzy dokonali już wyboru i wiedzą, na kogo będą głosować.
Dzieje się tak, mimo że kampania Sługi Narodu nie różni się od kampanii Zełenskiego w wyborach prezydenckich. Media ironizują, że przed wyborami parlamentarnymi zamieszczane na billboardach hasło z kampanii prezydenckiej „ZePrezydent” wystarczyło zamienić na hasło „ZeDeputowany”.
– Niestety, w tej kampanii nie ma żadnych treści ideologicznych, co jest bardzo zauważalne. Nikt tu nie walczy na programy, lecz korzysta z wyolbrzymionego popytu na nowe twarze. Po wyborach parlamentarnych w 2014 r. do Rady Najwyższej weszło dwie trzecie nowych polityków. Sądzę, że po wyborach 21 lipca ich reprezentacja może wzrosnąć nawet do 80 proc. Nie jestem do końca przekonany, że jest to dobre dla państwa – twierdzi Mahda.
Ołeksij Koszel, szef Komitetu Wyborców Ukrainy, organizacji pozarządowej, która śledzi procesy wyborcze w tym kraju, wskazuje, że wyborcy nie znają kandydatów, którzy ubiegają się o mandat parlamentarny z ramienia Sługi Narodu.
– Analizowaliśmy listy wyborcze Sługi Narodu (…) i nie wiemy, kim są ci ludzie. Nie byli oni działaczami społecznymi, nie walczyli o parki i skwery, nie pomagali armii, nie byli wolontariuszami, nie uczestniczyli w protestach (…) na Majdanie. Oznacza to, że nie mają jasno wyrażonej pozycji obywatelskiej – ubolewał Koszel w rozmowie z portalem Apostrof.
Nowe twarze w ukraińskim parlamencie to jednak nie tylko Sługa Narodu. O miejsca w Radzie Najwyższej ubiega się m.in. powołana do życia przed wyborami partia Hołos (Głos) muzyka rockowego i lidera popularnego zespołu Okean Elzy Swiatosława Wakarczuka. Sondaże dają jej 6,6 proc. poparcia, co sugeruje, że ugrupowanie pokona 5-procentowy próg wyborczy i ma realne szanse na wejście do Rady.
– To zjawisko było widoczne już w 2014 roku i również dziś w rankingach przedwyborczych znajdują się ugrupowania, które zostały stworzone specjalnie pod wybory. Jest to nie tylko Sługa Narodu i Hołos, lecz także Opozycyjna Platforma – Za Życie (wywodzi się ona z prorosyjskiej Partii Regionów zbiegłego do Rosji byłego prezydenta Wiktora Janukowycza – PAP). Platforma działa obecnie pod inną nazwą, co sprawia, że nie ma podstaw do jej krytykowania za wcześniejsze grzechy należących do niej polityków – uważa Mahda.
Politolog zwraca jednocześnie uwagę, że w kampanii przed wyborami 21 lipca niewiele mówi się o wojnie, która trwa na wschodzie Ukrainy od 2014 roku. – Wydaje się, że społeczeństwo zapomniało o tej wojnie; ludzie reagują na nią z obojętnością uważając, że możliwy jest jakiś pokój w idealnym świecie. Sądzę, że jest to wpływ wysokiej popularności Zełenskiego, która promieniuje także na nastroje społeczne – podkreśla.
Mało miejsca w kampanii zajmuje również polityka zagraniczna. Zwraca na nią uwagę przede wszystkim Europejska Solidarność poprzedniego prezydenta Petra Poroszenki, która głosi hasła o konieczności utrzymania kursu Ukrainy na członkostwo w Unii Europejskiej i NATO.
Partia byłego prezydenta może liczyć w tych wyborach na około 8 proc. poparcia. Opozycyjna Platforma – na około 11 proc. Do Rady Najwyższej – jak wskazują sondaże – wejdzie ponadto Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, na którą chce głosować 6,4 proc. badanych.
– Mamy więc pięć ugrupowań i deputowanych, którzy trafią do parlamentu z okręgów jednomandatowych. Sługa Narodu, która chciałaby mieć jednopartyjną większość, najprawdopodobniej nie zrealizuje tego celu. Partia ta uzyska jednak wynik, który pozwoli im na wybieranie partnerów koalicyjnych – wyjaśnia dyrektor Instytutu Polityki Światowej.
Do podziału w Radzie Najwyższej Ukrainy jest 450 mandatów. 225 posłów wybieranych jest na podstawie ordynacji proporcjonalnej z list partyjnych, a kolejnych 225 w okręgach jednomandatowych (ordynacja większościowa).
Pytany, jaka koalicja rysuje się na Ukrainie po wyborach, ekspert wskazuje, że z pewnością nie wejdzie do niej Europejska Solidarność Poroszenki.
– Jeśli Sługa Narodu posiada instynkt samozachowawczy, to nie powinien rozmawiać o koalicji z Opozycyjną Platformą. Uważam, że dużego wyboru nie będzie i wiele będzie zależało od rozkładu głosów w okręgach jednomandatowych. Nie wykluczam, że ludzie, którzy w nich zwyciężą, będą tworzyli grupy, które będą starały się wykorzystać posiadaną przez nich złotą akcję. Ostatecznie będziemy jednak mogli o tym mówić, gdy poznamy wyniki wyborów – powiedział Mahda.
Źródło: PAP/nczas.com