
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy usłyszymy wyrok w sprawie afery Amber Gold. Prowadząca sprawę sędzia Lidia Jedynak od dwóch miesięcy odczytuje zapisany w 60 tomach wyrok. Pojawiają się pierwsze komplikacje.
Odczytywanie wyroku trwa od 21 maja. Na razie udało się odczytać około 40 tomów akt. W międzyczasie sędzię opuścił nawet prokurator i obrońca skazanych. Towarzyszy jej jedynie dwóch mężczyzn.
Akta odczytywane są 3-4 razy w tygodniu. Najważniejsze wyroki, czyli kary dla uznanych za winnych Marcina P. i Katarzyny P., znajdują się w ostatnim tomie.
Jak informuje „Wirtualna Polska”, w poprzednim tygodniu sędzia dwukrotnie odwołała czytanie akt. Co więcej, w sierpniu planuje iść na urlop, dlatego nie wiadomo, kiedy poznamy ostateczny wyrok.
– Sędzię opuścili prokurator, a także obrońca skazanych. Uznali wysłuchiwanie wyroku za stratę czasu. Kibicuje jej na sali dwóch mężczyzn. To najprawdopodobniej pokrzywdzeni w aferze Amber Gold, którzy od początku procesu są obecni na wszystkich rozprawach – czytamy na wp.pl
Odczytywanie wszystkich akt to jeden z najbardziej kuriozalnych zadań w historii polskiego sądownictwa. Prawdziwy symbol absurdu, w jakich dusi się wymiar sprawiedliwości.
Początkowo zakładano, że odczytywanie wyroku potrwa 3 miesiące i zakończy się w sierpniu. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nie wiadomo czy uda się doprowadzić sprawę do końca we wrześniu.
Sędzia okręgowy poświęca niemal cały swój czas pracy na odczytywanie wszystkich tomów akt, których z kolei nikt nie chce słuchać. W tym czasie sędzia Jedynak mogłaby się zająć innymi sprawami karnymi, niestety system jej to uniemożliwia.
Źródło: wp.pl/nczas.com