Żebranie w Mali stało się „zawodem”, w dodatku najbardziej kreatywnym

żebractwo w Afryce. Fot. Twitter
REKLAMA

Żebractwo jest w tym afrykańskim kraju teoretycznie zakazane. Tymczasem akurat ta dziedzina rozwija się bardzo dynamicznie, poszerza obszary działania i okazuje się coraz bardziej kreatywna. To nie tylko uliczna plaga Bamako, ale społeczna ewolucja. Żebractwo jest już sektorem, który daje największe zatrudnienie w całym kraju.

Tradycyjnie upatrywano kiedyś w żebrakach pewien element pozytywny. Miało ono np. aspekt edukacyjny, było przykładem zachęcającym do pracy, pokory, oszczędności. Dodatkowo uczyło społeczeństwo solidarności.

REKLAMA

W muzułmańskim Mali istniał też religijny nakaz dawania jałmużny, co tworzyło pewną tradycję. Teraz żebractwo stało się bezwzględnym biznesem, balansującym na krawędzi przestępczości i przekraczającym coraz częściej granice złodziejstwa.

Pojawiły się dwie grupy żebraków, tych których naprawdę zmusza do tego życiowa sytuacja i „zawodowców”, którzy mają opracowane różne techniki maksymalizacji zysków, potrafią udawać upośledzenie, posiłkować się w tym procederze małymi dziećmi, a nawet tworzyć całe scenariusze działań wymuszających datek.

W Mali mówi się o grupie „zawodowych żebraków”, która gwałtownie rośnie w dużych miastach. Tworzą się tu całe gangi. Sprzyja temu niestabilna sytuacja polityczna kraju. Chociaż żebractwo jest obecne w wielu krajach, to w Mali stało się niemal „sektorem” gospodarki.

Jednocześnie następuje zmiana jednak i postrzeganie tej grupy, która nie jest już uważana za ludzi wykluczonych, ale za pasożytujących cwaniaków. W taki sposób owi „zawodowcy” powoli wykańczają tak starą przecież i pewnym aspekcie potrzebną profesję.

Źródło: MaliActu.net

REKLAMA