Rachunki za prąd czyli o równości

REKLAMA

W telewizyjnej audycji prezenterka zapytała mnie: Jak to jest, że jej znajoma, po zarejestrowaniu w swoim domu firmy handlowej, zaczęła nagle otrzymywać z Zakładu Energetyki rachunki mnożone przez dwa? Czy to jest sensowne? Odparłem, że jest to najoczywistszy w świecie przejaw totalizmu. W normalnym państwie prąd sprzedają prywatne elektrownie – i ani im w głowie pytać się, komu ten prąd sprzedają; podobnie dziś sprzedawca kartofli na bazarze nie pyta, czy sprzedaje towar Dawidowi Rockefellerowi czy Janowi Gnysiowi – stoi cena, można się co najwyżej potargować…

Gdyby zresztą Elektrownia nawet chciała – nie wiem dlaczego – sprzedawać prąd np. Białym drożej, niż Murzynom albo rzemieślnikom drożej, niż prostytutkom – to nie miałaby szans, bo po prostu nie wiedziałaby, kto jest naprawdę odbiorcą prądu.

REKLAMA

Rzeczpospolita jest państwem totalnym. Elektrownie są państwowe, Zakład Energetyki jest państwowy – i tym samym podlega nie regułom Rynku, lecz regułom Sprawiedliwości Społecznej. Jak państwo zechce – to np. Chińczykom prąd odetnie; albo, dla zachęty, sprzeda taniej…

Tym samym „cena kWh” nie jest żadną ceną, lecz zwykłym podatkiem. Wysokim podatkiem: przypominam, że narzut na energię jest w przypadku elektrycznej podobny, jak w benzynie!! W dodatku: źle nałożonym.

Podatek taki powoduje poważne zaburzenia w gospodarce. Obywatel podejmując decyzję: założyć warsztat pracy i wykorzystać nań własne mieszkanie musi kalkulować koszt. Koszt energii wysyłanej do jego mieszkania jest oczywiście w obydwu przypadkach dokładnie taki sam. Jednak dla niego nie jest taki sam – a różnica jest ogromna. Tym samym jego rachunki są z punktu widzenia państwa błędne. Uczenie mówiąc: rachunek mikroekonomiczny nie zgadza się z makroekonomicznym.

W wyniku tego mniej ludzi, niż powinno, zajmuje się działalnością gospodarczą – od czego gospodarka, oczywiście, cierpi. Przypuszczalnie w nowo-mowie powiada się, że „państwo wszelkimi sposobami popierać będzie rozwijanie przez obywateli własnej inicjatywy gospodarczej”. Zdaje się, że każdy z premierów od czasów p. prof. Zbigniewa Messnera takie zdanko w swym exposé zamieszczał?

Po tej dyskusji wieczorem wszedłem sobie do wanny – i przyszła mi do głowy ciekawa refleksja: Otóż to, oczywiście jest totalizm – ale jest to totalizm powszechnie uznawany w Polsce! Nie: nie chodzi o to, że obywatele bez zmrużenia oka przyjmują, że państwo nakłada inne podatki na szewców, a inne na rolników czy hutników (to niby czemu nie miałoby różnicować pani Kowalskiej i handl… – pardon: businesswomanki Kowalskiej?); chodzi o sprawy znacznie głębsze.

Niedawno – pozornie odchodzę od tematu – w postępowe mrowisko włożył kij p. Konstanty Gebert (ps. „Dawid Warszawski”). W „GW” (o czym doniósł nasz Przegląd Prasy) wytknął oburzonym na przyznanie „pokojowej nagrody Nobla” p. Jasserowi Arafatowi Żydom, że p. Menachem Begin też był terrorystą (szefem bojówek Irgun Zwi Leumi) – i też nagrodę dostał! Gdy kardynał Sapieha lub ja wytykamy Piłsudskiemu, że kazał bojówkarzom strzelać do nieświadomego tłumu i rabował pociągi pocztowe – to w porządku; ale proszę sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby coś takiego wytknął Piłsudskiemu Walery Sławek, Stefan Żeromski, Ignacy Daszyński, lub Melchior Wańkowicz! Natychmiast poleciał protest Ambasady Izraela: że Irgun podkładał bomby reakcyjnym kolonialistom brytyjskim – a Fatah podkładała bomby niosącym postęp kolonialistom izraelskim. Dawid War szawski się nie załamał – i po raz pierwszy bodaj muszę stanąć po stronie „żydo-komuny” przeciwko państwu Izrael; (a może Ambasada nie dość uwypukliła, że syjoniści walczyli o państwo religijno-narodowo-socjalistyczne? A może p. Konstanty Gebert na starość stał się, jak większość ludzi, porządnym konserwatystą?)

Tu w tym ważne jest jedno: w powszechnej opinii – i w orzeczeniach sądów – zważa się na motywy sprawców. Opinia publiczna inaczej traktuje człowieka, który okrada pociągi dla Sprawy – a inaczej tego, kto okrada je dla marnego Zysku. Nie robi tego sama ze siebie: umacnia się w różnicowaniu przestępstw, gdyż to samo robią sądy!
Jeśli władza sądownicza, mająca dbać o Sprawiedliwość, na inną liczbę lat kryminału skazuje terrorystę „politycznego”, a na inną terrorystę-kryminalistę – to co się dziwić, że władza wykonawcza na inną taryfę elektryczną skazuje rzemieślnika – a na inną emeryta? Ba! Propozycja, by np. emeryci płacili mniej za prąd, spotkałaby się ze zrozumieniem większości bodaj obywateli (o entuzjazmie emerytów nie wspomnę!)

Dopóki nie zrozumiemy, że sposób użytkowania raz kupionego prądu jest prywatną sprawą obywateli; że powody dla których Eligiusz Niewiadomski zastrzelił Gabriela Narutowicza są jego prywatną sprawą (i sprawą jego zwolenników, którzy mogą mu nawet i pomnik wystawić) – natomiast Eligiusz Niewiadomski ma życiem za życie uczciwie zapłacić (i zapłacił – sam się tego domagał!) -dopóty organa państwowe będą czuły się usprawiedliwione we wtykaniu brudnego nosa w nasze (brudne lub czyste, ale prywatne) sprawy.

(Janusz Korwin-Mikke, NCZ! 1994 rok; publikujemy w ramach cyklu tekstów archiwalnych, które nie poddały się upływowi czasu i prezentują “ostre”, często kontrowersyjne poglądy naszych Autorów)

REKLAMA