
Co najmniej 20 osób zginęło, a 47 zostało rannych na skutek eksplozji w centrum stolicy Egiptu, Kairze. Do wybuchu doszło po kolizji jadącego „pod prąd” samochodu z trzema innymi pojazdami.
Wybuch miał miejsce w pobliżu egipskiego instytutu onkologii, w okolicy, w której znajdują się budynki rządowe, w tym ministerstwo sprawiedliwości i biuro premiera, a także przedstawicielstwa dyplomatyczne wielu państw.
W wyniku zdarzenia ewakuowano 45 pacjentów ze szpitala onkologicznego. Część budynku została doszczętnie zniszczona. Eksplozja była tak silna, że oderwała cztery litery od znaku instytutu, który znajdował się na szczycie gmachu.
Jak na razie wiadomo o 20 ofiarach śmiertelnych, a 47 osób jest rannych. Służby nie wykluczają jednak, że liczba ta wzrośnie. Przeszukiwany jest Nil, gdyż świadkowie widzieli, jak niektórzy wpadali do rzeki.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Egiptu oświadczyło, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Jako przyczynę podaje wybuch paliwa po zderzeniu czterech samochodów.
W wersję tę nie wierzą jednak nawet sami Egipcjanie. W mediach społecznościowych szeroko komentują wydarzenie i nie mają wątpliwości, że doszło do kolejnego zamachu terrorystycznego.
– Na Boga, wstydźcie się traktować nas w ten sposób i wmawiać, że to był zwykły wypadek! – to jeden z wielu komentarzy zdobywających duże zasięgi w internecie.
O tym, że Egipt jest narażony na zamachy terrorystyczne informowało niedawno brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W odpowiedzi British Airways oraz Lufthansa czasowo zawiesiły loty do tego państwa, ale niedawno je wznowiły.
Islamscy bojownicy systematycznie atakują policję i wszelkie instytucje od czasu obalenia w 2013 roku prezydenta Mohameda Morsiego. Dwa lata później w jednym z zamachów zginął prokurator generalny Egiptu, Hisham Barakat. Innym razem w samochodzie pułapce umieszczona była bomba, która po eksplozji zniszczyła część włoskiego konsulatu na placu Tahrir.
W 2014 r. cztery wybuchy jednego wieczoru zabiły sześć osób i raniły 80. Do najtragiczniejszego w skutkach zamachu doszło w 2017 roku, kiedy w ataku na meczet na półwyspie Synaj zginęło 305 osób, w tym 27 dzieci, a 128 osób odniosło obrażenia. Sprawcy mieli przy sobie flagę Państwa Islamskiego.
Źródło: theguardian.com/nczas.com