
We wrześniu zapowiada się we Francji dość gorący okres polityczny. 24 września w parlamencie znajdzie się projekt „PMA dla wszystkich”, czyli ustawa o dostępności sztucznego zapłodnienia dla kobiet samotnych i par lesbijskich.
Popieranie „rodzicielstwa” bez ojca budzi duże emocje społeczne. Wielka manifestacja w tej sprawie jest już zapowiadana na 6 października. PMA oznaczać będzie z czasem także wprowadzenie GPA, czyli wprowadzenia w „imię równości” wszystkich związków, możliwości pozyskiwania dzieci przez pary gejowskie, które chcą sobie wynajmować kobiety do rodzenia dzieci.
Dzieci bez ojców, a niedługo i bez matek, to dewastacja społeczeństwa. Ruch „Manifa dla wszystkich”, który został założony w ramach protestu przeciw „homomałżeństwom”, podejmuje w tej sprawie protesty i wygląda na to, że będą one masowe.
Ludzi na ulice wyciągnie też niewątpliwie zapowiadana przez rząd reforma systemu emerytalnego. Rząd ma przyjąć zmiany w dniach 5 i 6 września? Tzw. system punktowy odrzucają związki zawodowe, które już zapowiadają strajki. Nie wyklucza się, że projekty te dadzą nowy impuls także ruchowi „żółtych kamizelek”.
Wszystko wskazuje na to, że rząd przeforsuje obydwie sprawy. Deputowana rządzącej partii LREM Aurora Berge mówi w sprawie PMA, że „jest to bardzo wyraźne zobowiązanie, które zostało podjęte podczas kampanii prezydenckiej przez Emmanuela Macrona i chcemy go dotrzymać”
Jej zdaniem „prawo do dziecka dla wszystkich” oznacza… „przywrócenie równości”. Ponieważ sprzeciw w tej sprawie zgłosił m.in. ks. bp. Chauvet, rektor Notre-Dame de Paris, pai Aurora Berge (sama będąca dzieckiem działaczy Maja 68) stwierdziła, że to nie „Kościół będzie wyznaczał debaty”.
Źródło: France Info