
Po dwóch latach posługi kapłańskiej, syn byłej premier, ksiądz Tymoteusz Szydło wziął bezterminowy urlop, nie podając przyczyny swojej decyzji. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że młody duchowny najprawdopodobniej mierzy się z kryzysem.
– Urlop bezterminowy dla mnie oznacza jedno: że odchodzi. Ale czy rzeczywiście tak jest, nie wiemy – powiedział w rozmowie z „Wirtualną Polską” ks. Isakowicz-Zaleski.
Ks. Szydło miał rozpocząć posługę w nowej parafii, w kościele pw. Świętego Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu. Ostatecznie tak się nie stało.
– Urlop został udzielony na prośbę księdza Tymoteusza i nie jest określony czasowo – powiedział „Wirtualnej Polsce” ksiądz Mateusz Kierczak.
Ks. Isakowicz-Zaleski nie widzi innego wytłumaczenia poza „kryzysem”. Wskazuje, że księża w wyjątkowych sytuacjach mogą poprosić o urlop, jednak zazwyczaj jest to planowane z dużym wyprzedzeniem i ma on określone ramy czasowe.
W przypadku ks. Szydło do urlopu doszło nagle i niespodziewanie. – Stwierdzenie „bezterminowy” pokazuje, że to nie jest normalny urlop – podkreśla Isakowicz-Zaleski. Zastanawia się również, czy cała sytuacja nie jest wywołana pozycją polityczną matki. Nie wyklucza, że syn byłej premier mógł spotykać się z atakami na swoją osobę za działania byłej premier.
Z kolei jezuita ks. Krzysztof Mądel wskazuje, że cała procedura urlopowa odbyła się z dopełnieniem wszelkich formalności. Podobnie jednak jak ks. Isakowicz-Zaleski podejrzewa, że decyzja nie została podjęta na kanwie duchowego załamania.
Źródło: wp.pl/nczas