
Katolicki publicysta Tomasz Terlikowski wprost stwierdza, że „PiS to nie żadni konserwatyści”. Zwraca uwagę, że o ile dużo gadają na ten temat, w praktyce w żaden sposób nie chronią czy to życia nienarodzonych dzieci czy nawet instytucji małżeństwa.
– PiS to nie są żadni konserwatyści, oni bardzo dużo mówią o sprawach obyczajowych, ale niewiele robią. Wywołują tylko kolejne gównoburze w internecie, z których po tygodniu nic nie zostaje – powiedział Tomasz Terlikowski.
Podkreślił również, że nie chodzi tylko o obronę życia, lecz „także o wzmocnienie małżeństwa i rodziny”.
– Choćby drobne rzeczy, ale nawet tego nie ma – zauważył.
– Małe zmiany w prawie, które by chroniły małżeństwo, np. wprowadzały rozwiązania z Norwegii. Jeśli tam rozwodzi się para, która ma dzieci do 16. roku życia, to musi odbyć rozmowę uświadamiającą, jakie będą skutki rozwodu dla dzieci. Dostają też narzędzia psychologiczne, żeby spróbować wyjść z kryzysu. I wiele małżeństw próbuje jednak ze sobą zostać – dodał.
Podkreślił przy tym, że Norwegia nie robi tego z powodu nauki Kościoła, a dlatego, że to po prostu jest opłacalne dla społeczeństwa.
– Ciekawe, dlaczego konserwatywna prawica, która w kółko mówi o prorodzinnej polityce, nie wprowadza nawet tak drobnych korekt – pyta Terlikowski. Jego zdaniem politykom PiS „jest to obojętne”.
– PiS zgrabnie odgrywa rolę obyczajowej prawicy, ale ich światopogląd jest zbudowany na czymś innym, co innego jest dla nich ważne: silne państwo, reforma prawa, redystrybucja środków. To są ich tematy, ale to nie są tematy mobilizujące elektorat, więc sięgnięto po spory światopoglądowe. A poza tym PiS – tak samo jak PO – jest partią władzy – stwierdza.
Źródło: gazeta.pl