
Dominika Kulczyk, spadkobierczyni najbogatszego z Polaków, Śp. Jana Kulczyka, wraz z Kulczyk Foundation prowadzi działalność filantropijną, której celem ma być pomoc biednym dzieciom i rodzinom z krajów biednych.
Niestety wojny oraz socjalizm sprawia, że wiele ludzi na świecie ciągle nie może liczyć na poziom życia zapewniający, o ile nie dobrobyt, to przynajmniej spokojne życie. Wciąż są kraje, w których rodzinom brakuje na podstawowe produkty oraz usługi.
W tym właśnie miejscu pojawia się przestrzeń dla prywatnej dobroczynności ze strony ludzi, którzy posiadają duży majątek. Przykład milionerom i miliarderom daje Dominika Kulczyk, która wraz z Kulczyk Foundation prowadzi działalność w tzw. krajach trzeciego świata.
Niestety, trzeba dorzucić też kamyczek do ogródka tych pochwał, albowiem w swym artykule na stronie news.trust.org, Dominika Kulczyk pisze o szansie, jaką po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię, będą miały organizacje pozarządowe względem dostania się do Funduszy Unijnych.
– Dla rodziców tych małych dzieci, które spotkałam w Bangladeszu, dostęp do najpotrzebniejszych rzeczy jest bardzo drogi. Niestety – dobra edukacja, opieka zdrowotna, czy nawet podstawowe bezpieczeństwo są poza zasięgiem wielu tamtejszych rodzin. Zbyt wielu – pisze na swym Facebooku Kulczyk.
– Gdy patrzę na ich roześmiane twarze, lecz smutne oczy, myślę o przyszłości tych dzieci. Co je czeka, jeśli każdego dnia wciąż na nowo muszą toczyć nierówną walkę o siebie i swoje dzieciństwo?
Jak można pozwalać na to, co dzieje się z tymi niewinnymi dziećmi? – podkreśla.
Państwa trzeciego świata powinny czerpać pomoc z prywatnych źródeł finansowania od dobrych ludzi. Warto wreszcie porzucić myślenie o finansowaniu organizacji pozarządowych z budżetu, czyli de facto pośrednio przez innych podatników. Wymuszona pseudopomoc to nie solidarność, lecz socjalizm.