Prokuratura sprawdza, czy lekarz w Lesznie na Wielkopolsce mógł uratować życie 84-latka, który przewrócił się obok przychodni lekarskiej. Medyk miał początkowo odmówić udzielenia pomocy i starszy mężczyzna zmarł.
Śledztwo zostało wszczęte po doniesieniach mediów. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, prok. Michał Smętkowski, poinformował, że sekcja zwłok nie wykazała, czy interwencja lekarza mogła uratować życie 84-latka.
Zdarzenie miało miejsce w Lesznie. Jak podała lokalna prasa, koło przychodni lekarskiej stracił przytomność i przewrócił się starszy mężczyzna. Świadkowie mieli prosić o pomoc lekarza z przychodni, ten miał przez pewien czas odmawiać wyjścia i pospieszenia z ratunkiem, a gdy w końcu wyszedł, mężczyzny nie udało się już uratować.
– Widzieliśmy leżącego człowieka. Wyskoczyliśmy z samochodu, by pomóc. Upadł na chodnik i krwawił z głowy. Pobiegłam do przychodni po przeciwnej stronie ulicy, prosząc o pomoc jakiegoś lekarza. Nie było reakcji. Wtedy jeszcze raz pobiegł mój mąż i zrobił awanturę. Lekarz przyszedł, kilka razy nacisnął klatkę piersiową leżącego. Potem stetoskopem stwierdził, że nie oddycha i wrócił do przychodni – relacjonuje w Głosie Wielkopolskim kobieta, która była świadkiem zdarzenia.
Prok. Michał Smętkowski powiedział, że śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte z urzędu po publikacjach prasowych. Na razie prokuratura weryfikuje prawdziwość przekazywanych informacji.
– Ustalamy świadków, będą przesłuchani. Chcemy potwierdzić, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. Przeprowadzona została sekcja zwłok, która wykazała, że przyczyną zgonu mężczyzny był zawał mięśnia sercowego. Z tej opinii nie wynika, czy jakakolwiek akcja ratunkowa przyniosłaby skutek – powiedział.
Jak zapowiada, jeżeli się potwierdzi, że lekarz odmówił udzielenia pomocy, konieczne będzie zasięgnięcie opinii zakładu medycyny sądowej, który oceni, czy mężczyźnie uratowałaby życie szybsza interwencja medyka.
– Reakcja przychodniów była właściwa. Jeśli sami nie potrafią udzielić pierwszej pomocy, a w pobliżu był lekarz, to świadkowie zachowali się prawidłowo. Czy tak samo zrobił lekarz? To właśnie sprawdzamy. Kodeks karny mówi jasno, że kto nie udzieli pomocy osobie będącej w bezpośrednim zagrożeniu życia lub zdrowia, podlega pozbawieniu wolności do trzech lat – podkreśla prokurator Smętkowski.
Jak dodaje, na razie nie można mówić o stawianiu komukolwiek zarzutów.
Źródło: PAP / gloswielkopolski.pl