
Jeden z protestujących Irakijczyków został postrzelony w momencie, gdy przed kamerą udzielał dziennikarzowi wywiadu. Minął szósty dzień antyrządowych protestów odbywających się w Bagdadzie i południowej części Iraku. Oficjalnie 104 osoby nie żyją, a ponad 6 tys. jest rannych.
Organizacje praw człowieka oraz szpitale podejrzewają jednak, że ofiar jest znacznie więcej. Pośród zabitych jest ośmiu policjantów, a podczas protestów demonstranci podpalili 51 budynków publicznych i osiem siedzib partii politycznych.
Nie jest jasne, kto strzelał do demonstranta udzielającego wywiadu. Rzecznik MSW zapewnił, że nie było przypadku, aby podczas demonstracji irackie siły bezpieczeństwa strzelały bezpośrednio do ich uczestników.
Dodał, że władze potępiają wszelkie ataki na media. Odniósł się w ten sposób do doniesień o napadach grup niezidentyfikowanych sprawców na siedziby kilku lokalnych i międzynarodowych organizacji medialnych.
W rozpoczętych we wtorek protestach Irakijczycy sprzeciwiają się korupcji rządzących, powszechnemu bezrobociu (bez pracy jest około 25 proc. młodych Irakijczyków) i zastojowi w ważnych inwestycjach. Władze są oskarżane o korupcję blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i wojnie z dżihadystyczną organizacją Państwo Islamskie (IS). Część demonstrantów domaga się ustąpienia rządu premiera Adila Abd al-Mahdiego, który powstał jako gabinet technokratów.
Omg an Iraqi protester is shot on camera while being interviewed by a journalist. It’s day 6, death toll around 90 but human rights groups and hospitals say it’s much higher. pic.twitter.com/lvSApVg3Bu
— Liz Sly (@LizSly) October 6, 2019