Jasne przesłanie Donalda Trumpa. USA zostawią Kurdów na pastwę Turcji. Poważny krok do wycofania się USA z Bliskiego Wschodu

Donald Trump. Foto: PAP/EPA
Donald Trump. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Prezydent USA, Donald Trump, nie pozostawił wątpliwości. Stany Zjednoczone nie będą walczyć z Turcją w obronie Kurdów. Prawdopodobnie, w konsekewncji będziemy świadkami wielkich czystek etnicznych.

Efekt niedzielnej rozmowy prezydenta Turcji, Recepa Erdogana z Donaldem Trumpem był dla wielu zaskoczeniem. Wojska USA wycofają się z terenów, gdzie wkroczyć ma turecka armia pozostawiając Kurdów z SDF bez wsparcia.

REKLAMA

Donald Trump wyjaśnił dziś powody tej decyzji wykorzystując ulubione narzędzie, czyli Twittera. Napisał, że Kurdowie na walkę z ISIS otrzymali „ogromne sumy pieniędzy” i sprzęt wojskowy.

Warto przypomnieć, że na mocy ustaleń z Turcją Stany Zjednoczone obiecały, że ciężka broń przekazana siłom kurdyjskim zostanie przez nie zwrócona po pokonaniu ISIS. Ta obietnica nie została spełniona, a transporty z bronią trafiały do SDF jeszcze we wrześniu.

Amerykański prezydent przypomniał, że Stany Zjednoczone miały pojawić się w Syrii na „30 dni” nawiązując do polityki „no boots on the ground” jaką prowadził jego poprzednik, Barack Obama. Zamiast tego coraz więcej amerykańskich wojsk pojawiało się w Syrii.

Trump pochwalił się, że gdy objął urząd ISIS poszerzał swoje terytoria oraz tym, że za jego czasów wojna z ISIS została zakończona 100% zwycięstwem.

Wytknął europejskim sojusznikom, że większość schwytanych bojowników ISIS pochodzi z krajów Europy, które nie kwapią się, aby dokonać ich repatriacji i osądzić we własnych krajach. Twierdzi, że podobnie jak w sprawie NATO (limitu wydatków w wysokości 2% PKB red.) czy handlu (cła na amerykańskie towary lub subwencjonowanie firm red.) Europa ma USA za „frajera”.

Trump napisał, że po 3 latach chce ściągnąć amerykańskich żołnierzy do domu i wycofać się z „Niekończącej Wojny” na Bliskim Wschodzie.

Turcja, Europa, Syria, Iran, Irak, Rosja i Kurdowe będą musieli to teraz rozwiązać – dodał.

Wkroczenie tureckich wojsk, które nie będą miały problemu z pokonaniem sił kurdyjskich pozbawionych amerykańskiego wsparcia ma na celu utworzenie 30-kilometrowej „strefy bezpieczeństwa” w północno-wschodniej Syrii.

Na te tereny Turcja zamierza przesiedlić 2 miliony uchodźców z Syrii, którzy nadal mieszkają w obozach położonych na jej terytorium i utworzyć w ten sposób swoisty „arabski pas” oddzielający terytoria kurdyjskie w Syrii i Turcji.

Wiązać się to będzie zapewne z exodusem ludności kurdyjskiej z tych terenów, podobnie jak miało to miejsce po zajęciu kantonu Afrin.

Takie czystki nie są niczym nowym na tych terytoriach. Assad prowadził politykę „arabizacji” północnej Syrii, zaś sami Kurdowie byli oskarżani o rugowanie ludności arabskiej z zajmowanych w trakcie ofensywy przeciw ISIS terytoriów w północnej Syrii.

To, że Stany Zjednoczone wybrały w ostatecznym rozrachunku Turcję nie jest niczym zaskakującym. Jest to kraj należący do NATO i niezwykle ważny z punktu widzenia geopolityki, w szczególności w obliczu postępującego zbliżenia Turcji z Rosją.

Gdyby doszło do zapowiadanego już dużo wcześniej wycofania się USA z Syrii, będzie to miało poważne reperkusje dla całego regionu i może zmienić politykę wielu krajów, w szczególności Arabii Saudyjskiej i innych państw znad Zatoki Perskiej.

REKLAMA