Coraz bardziej niepokojące wiadomości dochodzą z Francji. Zabójca czterech osób na prefekturze w Paryżu, który był pracownikiem działu informatyki cywilnego wywiadu miał dostęp do wielu jego tajemnic.
Dobrze zwykle poinformowany tygodnik „Canard Enchaine” podaje, że Mickael Harpon „miał dostęp do wszystkiego, do komputerów, kodów dostępu, danych agentów”. Niepokój budzi zwłaszcza możliwość spalenia wszystkich operacji prowadzonych wobec środowisk muzułmańskich skupionych wokół radykalnych meczetów i imamów.
Zamachowiec Harpon miał mieć dostęp do listy agentów i policjantów, którzy zajmowali się infiltracją meczetów i ich tożsamości. Trwa gorączkowe sprawdzanie, czy takie dane udostępnił dalej. Życie agentów i ich osobowych źródeł informacji może być poważnie zagrożone.
Istnienie takich obaw potwierdzają wysocy oficerowie wywiadu. Wcześniej dziennik „Le Parisien” podawał, że Harpon jako informatyk miał zapisane na kluczu USB dane o pracownikach wywiadu. W jego „kontaktach” były podobno też dwie osoby, których nazwiska pojawiają się w katalogu „S” – zradykalizowanych muzułmanów.
Atak na paryskiej prefekturze wywołał przygnębienie nie tylko z powodu śmierci czwórki funkcjonariuszy, ale też tego, że tajne służby mogą być przez wyznawców islamu infiltrowane.
L'information est on ne peut plus inquiétante. Selon le "Canard enchaîné", Mickaël Harpon a pu avoir accès à la liste des "taupes" dans les mosquées salafistes. "On risque de pleurer bientôt d'autres morts", confie un vieux routier du Renseignement… https://t.co/zjbu5gITvT
— Marianne (@MarianneleMag) October 8, 2019
Źródło: Marianne/ Le Parsien