
Tomasz Siemoniak był gościem programu „Express Biedrzyckiej”, gdzie wraz z prowadzącą rozmawiał o przyszłości politycznej Donalda Tuska. Jego słowa były dość stanowcze.
Tomasz Siemoniak odniósł się do zapowiedzi polityków lewicy, którzy chcieliby wystawić w zbliżających się wyborach prezydenckich swojego kandydata.
– Ważne żeby poprzeć się nawzajem w drugiej turze. Z historii wiemy, że partie, które nie wystawiały własnego kandydata na prezydenta, źle kończyły. Widzę więc sytuację taką, że jest kandydatka nasza, ktoś z lewicy, PSL i później w drugiej turze nawzajem się popieramy (…) kibicuję planowi „pierwsza kobieta – prezydent”. Małgorzata Kidawa-Błońska ma wszelkie szanse na zwycięstwo (…) nie wiem jakie będą decyzje – jest Donald Tusk, jest Rafał Trzaskowski… – mówił Siemoniak.
Kamila Biedrzycka dopytywała o wątek Tuska. Jak przyznała, wydawało jej się, że on już pożegnał się z polską polityką i ten temat jest już zamknięty.
– Oczywiście, że nie jest zamknięty. Sam powiedział, że na początku grudnia się zdecyduje. Wiemy, że kalendarz przyspiesza i nie możemy zbyt długo czekać z wyłonieniem kandydata, bo wybory będą pod koniec kwietnia – przekonywał Siemoniak.
Biedrzycka pytała także o Grzegorza Schetynę i jego obecną pozycję w Platformie Obywatelskiej po przegranych wyborach.
– Ja uważam, że nie ma nic bardziej absurdalnego niż ocenianie się nawzajem w mediach. Prezes Kaczyński przegrywał osiem razy wybory, czy ktoś dwa dni po nich wychodził i mówił: „trzeba wymienić prezesa”? No nie! O tym się rozmawia w wewnętrznych gremiach. Wtedy się nie oszczędzamy – mówił były minister obrony.