W państwową emeryturę wierzą artyści zrzeszeni w Obywatelskim Forum Sztuki Współczesnej (OFSW). Organizacja próbuje od prawie dwóch lat namówić Ministerstwo Pracy do objęcia tzw. twórców zabezpieczeniem emerytalnym, które byłoby częściowo finansowane przez pozostałych podatników. Intensywny lobbingu w tej sprawie zaczął się strajkiem artystów w 2012 roku. W ramach „Dnia bez sztuki” na przynajmniej kilka godzin drzwi przed zwiedzającymi zamknęła m.in. Zachęta, Centrum Sztuki Współczesnej, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Narodowe. – Gdy byłem młody, nie interesowało mnie, czy ktoś mi w przyszłości będzie wypłacał emeryturę, czy mi jej nie będzie wypłacał. Myślałem, że za dziesięć lat nie będę już żył. Skakałem na główkę i nie obchodziło mnie to. Teraz nadal skaczę na główkę, ale myślę sobie: dlaczego by tam nie podłożyć jakiegoś materaca? – mówił dwa lata temu w maju Zbigniew Libera, jeden z inicjatorów protestu. – To specyficzna profesja. Raz uda ci się sprzedać pracę i masz dopływ gotówki, ale są też bardzo chude miesiące. Nasz system ubezpieczeń tego nie uwzględnia – żaliła się „Gazecie Wyborczej” Katarzyna Górna, „artystka wizualna” zaangażowana w strajk.
W tym roku resort kierowany przez Władysława Kosiniak-Kamysza zdał sobie wreszcie sprawę z „emerytalnego wykluczenia artystów” i według PAP rozważa powołanie zespołu roboczego do „opracowania zasad uczestnictwa przedstawicieli zawodów twórczych w systemie ubezpieczeń społecznych”. – Odbyliśmy już kilka nieformalnych, roboczych spotkań z przedstawicielami OFSW i innych środowisk twórczych. Wspólnie dokonaliśmy analizy rozwiązań funkcjonujących w innych państwach UE. Jest kilka interesujących przykładów europejskich i nowych pomysłów. Padła propozycja powołania zespołu, który w bardziej formalny sposób zajmie się problemami (…) jakie zgłaszają nam twórcy. W porozumieniu z Ministerstwem Kultury zaproponujemy sposób dalszych konsultacji – potwierdził wiceminister pracy Radosław Mleczko.
Obecnie artyści (cokolwiek to znaczy) niezatrudnieni na etacie np. w państwowym teatrze mogą oddawać się pasji tworzenia po godzinach innej pracy, prowadząc działalność gospodarczą albo w ramach Komisji Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców działającej przy Ministerstwie Kultury. Komisja umożliwia osobom zakwalifikowanym jako twórcy (wymagane jest np. ukończenie odpowiedniej szkoły) „samodzielne opłacenie sobie składki” (działa to podobnie jak przy jednoosobowej działalności gospodarczej ale jest mniej zbiurokratyzowane). Zdaniem Katarzyny Górnej artyści „nie są przedsiębiorcami” bo „ich działanie nie jest nastawione na zysk” i „nie są w stanie regularnie opłacać składek wynoszących ponad 1 tys. złotych miesięcznie”. Jak czytamy na natemat.pl OFSW postuluje utworzenie „instytucji pośredniczącej pomiędzy ZUS i płatnikami składek, wzorowanej np. na niemieckiej Kasie Artystów, która miałaby pobierać składki od twórców, pośredniczyłaby w zdobywaniu funduszy od osób trzecich oraz weryfikowała, kto może przystąpić do systemu jako artysta”. Kluczowe jest zaangażowanie „osób trzecich”. Jak przyznaje Górna artyści „nie są w stanie sami opłacić sobie całości składek, bo (…) honoraria za prace są bardzo niskie lub w ogóle ich nie ma”. OSFW postuluje więc powołanie artystycznej odmiany rolniczego ZUS („KRUS” dla twórców) albo jakieś formy funduszu artystycznego (wzorowanego na funduszu kościelnym). Konkretne rozwiązania ma dopiero zostać wypracowane.
– Regulacje z innych krajów zasadzają się na tym, że składka emerytalna i ubezpieczeniowa artystów opłacana jest z trzech źródeł: składki samych artystów, dofinansowania państwa oraz dofinansowania innych instytucji” – wyjaśnia Katarzyna Górna. Jej zdaniem warto rozważyć wprowadzenie „podatku od sztuki w miejscu publicznym” wzorowanego na tantiemach, które pobiera ZAiKS. Wzorem dla artystki wizualnej z OFSW są także „opłaty od biletów do kin, z której dochody przypadają Państwowemu Instytutowi Sztuki Filmowej”. OFSW nie wyklucza także lobbingu na rzecz wprowadzenia „minimalnych wynagrodzeń dla artystów” (ustawowe usztywnienie minimalnego zarobku) Póki co organizacja prowadzi „inicjatywę oddolną szerzenia dobrych praktyk i podpisuje sukcesywnie z muzeami i galeriami porozumienia, gwarantujące artystom najniższe wynagrodzenia”.
Jak widać niektórym życie w Matrixie bardzo się podoba…