
Jan Śpiewak opisał szczegółowo spór prawny, w którym znajduje się z córką byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Bogumiła Górnikowska, która przewija się w aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie, twierdzi, że Śpiewak swoimi wypowiedziami ją zniesławił. – Jedyną właściwie udokumentowaną krzywdą jakiej zaznała Pani mecenas, było zepsucie wczasów w Bułgarii – wskazuje oskarżony.
Bogumiła Górnikowska skierowała przeciwko Janowi Śpiewakowi prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia (z art. 212 Kodeksu karnego). Jak wynikało z wezwania do przeprosin, Górnikowska utrzymuje, że Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domaga się dla miejskiego aktywisty 10 tys. zł grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.
Chodzi m.in. o wpis opublikowany przez Śpiewaka w październiku 2017 r. na Twitterze. – Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienice na Ochocie – napisał Śpiewak. Później kilkakrotnie powtórzył ten zarzut wobec prawniczki na konferencjach. Chodziło o kamienicę przy ul. Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.
W połowie stycznia 2019 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia orzekł, że działacz miejski jest winny zniesławienia Górnikowskiej i nakazał mu zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Uzasadnienie wyroku było niejawne. Apelacje wniosły obie strony.
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył proces apelacyjny w tej sprawie. Tym razem rozprawa była jawna.
„Mówimy o sytuacji absolutnie skandalicznej”
– Przez ostatnie lata nasze stowarzyszenie zmierzało ku temu, by w Warszawie zapanowała elementarna sprawiedliwość. Niestety widzimy, że taka aktywność jest, póki co, przez sądy kryminalizowana – mówił Jan Śpiewak przed rozpoczęciem procesu. Na sali rozpraw wskazywał z kolei, że kamienica na Ochocie została zreprywatyzowana nielegalnie na podstawie zarządzenia prezydent miasta, które nigdy nie miało podstaw prawnych.
– Mówimy o sytuacji absolutnie skandalicznej (….) Ja się bardzo głęboko nie zgadzam z tym wyrokiem. Uważam, że ten wyrok podważa absolutnie zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, odbiera mandat wymiarowi sprawiedliwości do wydawania wyroków w imieniu Rzeczpospolitej. Wysoki sąd nie sądzi dzisiaj tylko mnie, ale występuje i sądzi w sprawie o wolność słowa, o elementarne zasady demokracji i praworządności, o to, czy obywatele mają prawo krytykować co najmniej nieetyczne działania adwokatów, osób publicznych – podkreślał Śpiewak na sali rozpraw.
Z kolei mec. Górnikowska zaznaczyła w sądzie, że wykonuje zawód adwokata i wielokrotnie od podniesienia przez Śpiewaka zarzutu mierzyła się z nieprzychylnymi komentarzami klientów, znajomych i profesjonalnych pełnomocników.
– Należy również wskazać, że oskarżony Jan Śpiewak nie działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu. W momencie, w którym Jan Śpiewak podnosił te zarzuty, żadna z decyzji, które były skierowane do oskarżycielki prywatnej, nie pozostawała już w mocy. Oskarżycielka prywatna nie była stroną żadnego postępowania (…) Wiązanie zatem oskarżycielki prywatnej z krzywdą lokatorów, której w żadnej sposób oskarżycielka prywatna nie neguje i nie kwestionuje, jest po prostu niesprawiedliwe – mówiła Bogumiła Górnikowska.
Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył rozprawę do 13 grudnia.
Zepsute wakacje w Bułgarii
Jan Śpiewak opublikował obszerny wpis na Facebooku, w którym poruszył nieznane dotąd wątki. Jak wskazał, nie mógł tego wcześniej zrobić, gdyż rozprawa była niejawna. Dzięki nieoczekiwanej zmianie rodzaju posiedzenia przez Sąd Okręgowy, teraz może publicznie zabrać głos.
– Pani Mecenas nie znała adresu ani daty urodzin swojego kuranta. Zgodnie z obowiązującym prawem nie znała więc jego tożsamości. Imię i nazwisko to za mało – osób o takim imieniu i nazwisku w Warszawie przed wojną była ponad setka. Naruszyła więc prawo zostając kuratorem osoby, której tożsamości nie znała (…) Jak udowodniliśmy w I instancji mecenas nie zrobiła przez prawie trzy lata dosłownie nic, żeby ustalić jego tożsamość. Tym samym naruszyła prawo. Pomimo tego w maju 2010 roku w imieniu swojego kuranta przejęła pół kamienicy na Ochocie na co nie miała zgody sądu – pisze Śpiewak.
W dalszej części szczegółowo opisuje, jak dochodziło do przejmowania kamienic. – W 2017 roku Naczelny Sąd Administracyjny unieważnił podstawę dzikiej reprywatyzacji – przypomina.
Co zastanawiające, w całej aferze reprywatyzacyjnej najwięcej wyroków ma dotąd… Jan Śpiewak. Jeden z nich dotyczył właśnie krzywd, jakich doznała córka ministra z powodu podnoszenia przez Śpiewaka w mediach niewygodnych tematów. A krzywdą były m.in. popsute wakacje w Bułgarii.
– Na procesie zeznawał ojciec Górnikowskiej Zbigniew Ćwiąkalski, który skarżył się w większości swojej wypowiedzi na to, że zepsułem mu wczasy z córką w Bułgarii moją konferencją prasową. Była to jedyna właściwie udokumentowana krzywda jakiej zaznała Pani mecenas. Inne to były bliżej nieokreślone „nieprzyjemne komentarze ze strony kolegów” – opisuje.
– Minister Ćwiąkalski chodzi po mediach jako obrońca demokracji, a sam jest postacią, która chce wsadzać do więzienia ludzi, którzy walczą o elementarną sprawiedliwość i praworządność. To jego córka wielokrotnie naruszyła prawo i zachowywała się nieetycznie. To ja mam jednak ponieść surowe konsekwencje karne i mieć do końca życia łatkę kryminalisty – kończy komentarz do sprawy Śpiewak.