
Ewelina Słowińska z Fundacji „Transfuzja” była gościem radia TOK FM, na antenie którego wypowiadała się na temat dzieci transpłciowych. Słowa, które padły z jej ust mogą wprawić w osłupienie nie jednego rodzica.
– Mam w klasie ucznia transpłciowego, który czuje się uczennicą. Mówię do niego imieniem żeńskim, nie robię z tego problemu. Uczeń poprosił mnie o to. Prosił też innych nauczycieli, ale wiem, że jest z tym problem. Zresztą rodzice tej osoby też tego nie akceptują. W efekcie pojawiają się stany depresyjne, potrzebna jest praca z psychologiem. Stała, niemal codzienna – mówiła na antenie nauczycielka, która chciała zachować anonimowość.
– Gdy rodzic słyszy, że dziecko chce mieć inną płeć, zaczyna się wyścig od lekarza do lekarza, od kozetki do kozetki. Jakieś rezonanse, badania krwi, podczas gdy dzisiaj wiemy, że nie ma na świecie badań, które mogłyby potwierdzić transpłciowość – odniosła się do wypowiedzi nauczycielki Słowińska.
– To są te wszystkie dzieci, które nie pojadą na szkolną wycieczkę, nie pójdą na żaden bal, będą unikać wszelkich możliwych kontaktów w szkole. Ponieważ dla dziecka, które codziennie słyszy w szkole „Krzysiek”, a czuje się „Anią” to po prostu jest bardzo bolesne. A to przecież naprawdę niewiele wymaga, by mówić do dziecka imieniem preferowanym – dodała.
Jak zatem widać, radio TOK FM promuje poglądy, w myśl których, dziecko może wybrać sobie płeć. Z kolei pozostali muszą ten wybór zaakceptować.