Jak związkowcy działają

REKLAMA

Dziennik „Polska” dotarł do nagrania rozmowy, w której zwolniony z pracy szef jednego ze związków zawodowych, organizator styczniowego strajku w kopalni Budryk w Ornontowicach, namawia kolegę do składania przed sądem fałszywych zeznań.

Nadsztygar Wiesław Wójtowicz, lider Związku Zawodowego „Jedność Pracowników” Jastrzębskiej Spółki Węglowej, został wyrzucony z pracy m.in. za to, że 30 stycznia, gdy strajk już się kończył, nie pozwolił wejść do kopalni tym górnikom, którzy chcieli wrócić do pracy – pisze dziennik „Polska”.

REKLAMA

Na dodatek podczas szarpaniny przy bramie pobił nadsztygara Wiesława Maśkę. Wójtowicz pozwał JSW do sądu pracy i żąda przywrócenia na dawne stanowisko.

Na nagraniu do którego dotarł dziennik Wójtowicz przez ponad trzydzieści minut instruuje górnika, który był świadkiem zdarzenia, jak ma zeznawać podczas procesu: „Nie widziałeś, żebym ja uderzył Maśkę. (…) Bo mnie pogrzebiesz! (…) Ich świadkowie się posypali i teraz wszystko zależy od waszych zeznań. Jeżeli wy powiecie coś niekorzystnego, to lepiej powiedzieć: nie pamiętam”.

Rozmowa została zarejestrowana dzień przed rozprawą w sądzie pracy w Mikołowie. Wójtowicz chciał przekonać sąd, że podczas strajku nie bił po głowie nadsztygara Maśki (m.in. za to stracił pracę). Dlatego instruował świadka, jak ma zeznawać – pisze „Polska”.

– Strona nie ma prawa rozmawiać o sprawie ze świadkiem – komentuje sędzia Krzysztof Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach. – A jeśli zachęca do składania nieprawdziwych zeznań, to jest to przypadek klasycznego mataczenia.

Dyktafon z nagraniem rozmowy przyniósł do siedziby jastrzębskiej spółki górnik, który oświadczył na piśmie, że osoba, z którą rozmawiał podczas nagrania, to szef Jedności – twierdzi dziennik „Polska”.

Dziennikarze „Polski” odtworzyli rozmowę Wójtowiczowi. Na początku stwierdził, że niczego nagannego nie usłyszał, ale na pytanie, czy rozpoznaje swój głos, zmieszany przyznał: – No, jest podobny…

REKLAMA