
Deklaracja Donalda Tuska wywołała zamieszanie, złość i załamanie w PO. Totalna opozycja musi znaleźć kogoś, kto da chociaż cień szansy na niekompromitujący wynik. Póki co, mówi się o triumwiracie kandydatów opozycji. Składają się na niego Rafał Trzaskowski, Małgorzata Kidawa-Błońska i Władysław Kosiniak Kamysz.
Jednym z pojawiających się kandydatów jest obecny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Powstała wokół niego „legenda pierwszej tury” w PO. W wyborach na prezydenta Warszawy wygrał z głównym konkurentem, Patrykiem Jakim już w pierwszej turze. Nie pomogła przy tym potężna machina propagandowa pompująca Jakiego jako zbawcę Warszawy.
– Ten wygrany pojedynek stanowi główną siłę Trzaskowskiego – powiedział „Onetowi” Marcin Duma, szef Ibris. – To on ma najlepszą opowieść na kampanię prezydencką. To historia o tym, że możesz w pierwszej turze rozstrzygnąć pojedynek rozpisany w społecznym odbiorze na dwie trudne i mordercze rundy – dodał.
Rzecznik PO Jan Grabiec wspominał o możliwości wystawienia Trzaskowskiego do walki o fotel prezydenta Polski. Zaznaczył, że „osobiste stanowisko potencjalnego kandydata jest najważniejsze”. Z kolei według doniesień portalu powołującego się na źródła w PO sam Trzaskowski nie jest zainteresowany walką o prezydenturę.
Druga opcja to Małgorzata Kidawa-Błońska, do niedawna proponowana jako premier w niedoszłym rządzie KO. – Uważam, że najmocniejszym kandydatem jest Małgorzata Kidawa-Błońska, która miała najlepszy wynik w Polsce w wyborach parlamentarnych, więc naturalne, by to ona była kandydatem na prezydenta – ocenił Tomasz Siemoniak już po deklaracji Tuska o odpuszczeniu wyborów prezydenckich.
– Jest ona antytezą prezydenta Dudy, który dzieli Polaków, który podejmuje decyzje takie, jak dzisiaj, gdy z Antoniego Macierewicza uczynił marszałka seniora. Zalety Kidawy-Błońskiej są bardzo duże. Myślę, że Polska wzorem np. Słowacji dojrzała do tego, by mieć kobietę – prezydenta wybranego w wyborach powszechnych – dodał Siemoniak.
Podobnego zdania jest Borys Budka. – Musimy w tym tygodniu podjąć decyzję, czy wybieramy ryzykowną koncepcję prawyborów, czy może raczej postawić na Małgorzatę Kidawę-Błońską. Przecież ona przeszła weryfikację, uzyskując ponad 400 tys. głosów w wyborach parlamentarnych – mówi w rozmowie z onet.pl Budka.
Trzecia opcja to „szerokie porozumienie” i wystawienie jako kandydata na prezydenta Władysława Kosiniaka-Kamysza. Sam lider PSL wprost zachęca PO do wspólnej walki. – Jesteśmy gotowi na prawybory z tymi, z którymi jesteśmy w Europejskiej Partii Ludowej, czyli z Platformą Obywatelską – mówił w niedzielę Kosiniak-Kamysz.
Prawybory miałyby polegać na „dużym badaniu, przeprowadzonym przez dwa ośrodki wyborcze”, które wskazałyby, kto ma największe szanse na zwycięstwo nad Andrzejem Dudą.
Źródło: onet.pl