Na ulicach Chile wciąż trwają antyrządowe protesty, które niekiedy zmieniają się w regularną bitwę z policją i wojskiem. Służby używają m.in. armatek wodnych, z kolei demonstranci najczęściej rzucają kamieniami. Ostatnio jednak sięgnęli po zupełnie nową broń – lasery.
Reuters podaje, że protesty nasiliły się i nierzadko przekształcają się w grabieże, które przynoszą milionowe straty. W starciach zginęło już 20 osób.
Spokój na ulicach miało zaprowadzić wojsko. Jednakże wyprowadzenie armii na ulice spowodowało zaostrzenie protestów. W związku z tym prezydent Sebastian Pinera zdecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego i godziny policyjnej.
Protestujący walczyli ze służbami przede wszystkim rzucając kamieniami i gruzem. Ostatnio jednak sięgnęli oni po broń w postaci laserów. Ich światło skutecznie oślepia funkcjonariuszy, przez co ataki za pomocą chociażby armatek wodnych stają się mniej skuteczne.
Źródło: Reuters, polsatnews.pl