Prokuratura Okręgowa w Warszawie od ponad pół roku nie chce wydać decyzji ws. Ernesta Bejdy. Czy szef CBA przekroczył prawo zbierając haki na swojego poprzednika?
Minęło pół roku od przepisowego terminu 30 dni, w którym powinna zapaść decyzja prokuratury ws. wszczęcia śledztwa dot. szefa CBA Ernesta Bejdy. Powodem jest podejrzenie złamania uprawnień poprzez zlecenie zbierania materiałów obciążających poprzednika Bejdy – Pawła Wojtunika.
Sprawa zaczęła się od zeznań byłego funkcjonariusza CBA dr Wojciecha J. To jemu zlecono udanie się na Podkarpacie, w celu znalezienia „kompromatów” na Wojtunika.
Na miejscu agent CBA odkrył jednak materiały, które zamiast Wojtunika uderzały w marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. To właśnie zameldowanie o nich przełożonych, a następnie represje i ukrywanie sprawy stało się podstawą afery Kuchcińskiego.
W listopadzie zeznania w prokuraturze składał sam Paweł Wojtunik, na którego haki miano zbierać. Były szef CBA twierdzi, że mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez Bejdę przy wydawaniu poleceń niezarejestrowanej inwigilacji i działań operacyjnych.
Zgodnie z art. 307 kodeksu karnego postanowienie o wszczęciu śledztwa (albo o odmowie) należy wydać najpóźniej w terminie 30 dni od otrzymania zawiadomienia. A te wpłynęło w kwietniu.
Źródło: Onet