„Społeczna” akcja przeciwko foliówkom zakończyła się fiaskiem (nie zebrano 100tys podpisów) – sprawą zajęło się więc Ministerstwo Środowiska…
[nice_info]Opracowany przez resort projekt nowelizacji ustawy o opakowaniach zakłada, że już za dwa lata za każdą torebkę foliową – bez względu czy kupioną w supermarkecie czy w sklepiku osiedlowym – trzeba będzie zapłacić 20 groszy. Opłata ta, jako pierwsza wprowadzona w Irlandii, będzie przeznaczona na (uwaga!) edukację ekologiczną oraz organizację systemu selektywnej zbiórki odpadów.[/nice_info]
Pomysł ministerstwa podoba się ekologom (dziwne, prawda?). Przeciwni ustawie są natomiast przedstawiciele sieci handlowych.
Obywatelski projekt przewidywał m.in. wprowadzenie zapisu, iż „jednostki handlu detalicznego i działalności usługowej nie mogą stosować bezpłatnych opakowań handlowych nieulegających biodegradacji”. Zakładał jednak wyjątki od tego zakazu.
[nice_info]Minister środowiska mógłby określić w drodze rozporządzenia rodzaje produktów, które ze względu na swoje właściwości muszą być przenoszone w takich opakowaniach. Projekt przewiduje, że ustawa weszłaby w życie po pół roku od momentu jej uchwalenia.[/nice_info]
W Komitecie Inicjatywy Ustawodawczej znalazł się m.in. prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, ale także samorządowcy m.in. z Gdańska, Warszawy, Inowrocławia, Bydgoszczy i Zabrza. Inicjatorzy akcji podkreślają, że polskie miasta są coraz bardziej zaśmiecane przez foliowe torby. Do rąk np. łodzian dziennie trafia kilkaset tysięcy, a do mieszkańców stolicy – nawet 1,8 mln „foliówek”.
W październiku ub. r. łódzcy radni, jako pierwsi w Polsce, przyjęli uchwałę zakazującą nieodpłatnego wydawania klientom sklepów jednorazowych torebek foliowych. Miesiąc później uchwałę unieważnił jednak wojewoda łódzki, który uznał, że „narusza ona swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, która jest zagwarantowana w Konstytucji RP”. Przypomniał jednocześnie, że ograniczenie tej wolności jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy, a nie uchwały.