
– Policjanci z Żor zmieniali ustawienia laserowych radarów i wymuszali na kierowcach łapówki. Za pieniądze puszczali też wolno tych, którzy jeździli po pijanemu. O korupcję oskarżono prawie wszystkich funkcjonariuszy wydziału ruchu drogowego – informuje katowicka „Gazeta Wyborcza”. Jak ujawnili śledczy, wzięli łącznie prawie 180 tys. zł łapówek.
Biuro Spraw Wewnętrznych policji wraz z prokuraturą w Gliwicach ustaliły, że policjanci z wydziału ruchu drogowego komendy w Żorach w 2014 roku zawarli nieformalne porozumienie polegające na dzieleniu się między sobą łapówkami od kierowców. Obowiązywało ono przez cztery lata.
– W proceder zaangażowani byli prawie wszyscy pracujący w żorskiej drogówce funkcjonariusze wraz z zastępcą naczelnika. Najstarszy miał 40, najmłodszy 7 lat służby – zaznacza gazeta.
Zarzuty korupcji usłyszało 11 z 13 pracujących w drogówce policjantów. – Mamy dowody wskazujące, że w ciągu czterech lat przyjęli od kierowców prawie 180 tysięcy złotych – mówi prokurator Joanna Smorczewska, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Jeden z funkcjonariuszy odpowie też za pobicie obywatela Czech. Ten po zatrzymaniu nie chciał przyjąć mandatu, ponieważ policjanci nie chcieli pokazać mu odczytu z radaru. Zabrano go na komendę, gdzie został pobity. Po tym podpisał mandat i wręczył pieniądze policjantom na jego pokrycie.
Śledczy wskazują, że policjanci pracowali m.in. na drogach dojazdowych do autostrady A1 oraz DK81. Trasa przebiega przez teren zabudowany, więc znajduje się tam wiele ograniczeń prędkości.
– W takich przypadkach każdy kierowca, który przekroczy prędkość o 50 km na godzinę, automatycznie powinien tracić prawo jazdy na trzy miesiące, otrzymać mandat w wysokości 500 zł oraz 10 punktów karnych. Jednak mundurowi z Żor w zamian za łapówki przymykali na to oko. Wypisywali złapanym kierowcom mandaty w wysokości 100 zł i nakładali na nich cztery punkty karne. Ci, którzy nie mieli przy sobie gotówki na łapówki, byli odsyłani do bankomatu lub jechali po pieniądze do domu. I następnie przywozili je do komendy w Żorach – podaje katowicka GW.
Śledczy zaznaczają, że „to świadczyło o ogromnym poczuciu bezkarności zaangażowanych w ten proceder funkcjonariuszy”.
Oprócz tego policjanci manipulowali przy ustawieniach laserowych radarów z kamerami. W ten sposób wymuszano na kierowcach łapówki.
– Aby laserowy radar działał poprawnie, trzeba wprowadzić do jego pamięci dwa rodzaje wartości: prędkość dopuszczalną na danym odcinku oraz minimalną prędkość progową, po przekroczeniu której urządzenie będzie automatycznie rejestrowało i nagrywało kontrolowany pojazd. Szef policji w Żorach wartość progową określił na 11 km na godzinę, aby eliminować z kontroli tych, którzy tylko nieznacznie jechali za szybko. Policjanci z Żor zawyżali jednak wartość progową do 110 km na godzinę. Tak, aby radar nagrywał tych, którym trzeba od razu odebrać prawo jazdy – tłumaczy gazeta.
Puszczano też w zamian za łapówkę nietrzeźwych kierowców. To szczególnie perfidne, ponieważ śląska policja prowadzi obecnie kampanię społeczną piętnującą jazdę po alkoholu. Regularnie prowadzona jest w regionie akcja „Trzeźwość”.
Ciekawe, jak wygląda sprawa w innych regionach? W końcu dzisiaj policja prowadzi akcję „alkohol i narkotyki”. Jej oficjalnym celem jest eliminowanie z dróg kierowców, którzy wsiedli za kierownicę, będąc pod wpływem alkoholu lub narkotyków. W świetle afery na Śląsku, można mieć wątpliwości, czy rzeczywiście chodzi o deklarowany cel, a nie np. na zbiórkę łapówek na wspomniane artykuły.
Źródła: katowice.wyborcza.pl/nczas.com