
Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn oraz minister finansów w jej gabinecie cieni John McDonnell wzięli na siebie odpowiedzialność za klęskę w czwartkowych wyborach do brytyjskiej Izby Gmin. Laburzyści zanotowali najgorszy wynik od 1935 roku.
„Przepraszam za to, że zawiedliśmy, i biorę za to odpowiedzialność” – napisał Corbyn na łamach „The Sunday Mirror”, tabloidu, który jednoznacznie popiera Partię Pracy.
„Pozostaję dumny z kampanii, którą stoczyliśmy. Jestem dumny, że niezależnie od tego, jak nisko zeszli nasi przeciwnicy, odmówiliśmy dołączenia do nich w rynsztoku. I jestem dumny, że nasze przesłanie było przesłaniem nadziei, a nie strachu” – szukał pozytywów Corbyn.
Stojący od czterech lat na czele Partii Pracy Cobryn już w noc wyborczą zapowiedział, że nie będzie dłużej szefem ugrupowania. Następnie doprecyzował, że pozostanie na jego czele do początku przyszłego roku, kiedy spodziewane są wybory nowego lidera.
Wyborcza katastrofa
– Dobrze, zatem wyrażę się jasno, że to moja wina. Przyjmuję to na własne piersi. Przyznaję się do tej katastrofy. Przepraszam najbardziej tych wszystkich ludzi, którzy rozpaczliwie pragnęli laburzystowskiego rządu – powiedział z kolei w niedzielę McDonnell, zapytany przez stację BBC, dlaczego kierownictwo Partii Pracy unika wzięcia na siebie osobistej odpowiedzialności za porażkę.
W drugiej kolejności McDonnell obwinił media. Jak stwierdził, przedstawiały one w negatywnym świetle Corbyna, bo ten chciał przeprowadzić rewolucyjne zmiany w kraju.
Powiedział też, że jego zdaniem nowym przywódcą partii powinna zostać kobieta, najlepiej spoza Londynu. – Sądzę, że czas na posła spoza Londynu. Potrzebujemy tak silnego, jak to możliwe, głosu z północy – mówił McDonnell.
Utrata na rzecz konserwatystów dużej części tradycyjnego laburzystowskiego elektoratu z przemysłowych okręgów w północnej i środkowej Anglii była głównym powodem porażki Partii Pracy. Jednym z głównych zarzutów stawianych Corbynowi jest to, że nie docenił, jak bardzo ci wyborcy chcą wyjścia z Unii Europejskiej.
Partia Pracy w kampanii nie wykluczała pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Obiecywała, że będzie renegocjować warunki wyjścia, a następnie podda nową umowę pod referendum. Konserwatyści tymczasem zapowiedzieli szybkie dokończenie brexitu.
W wyborach Partia Pracy zdobyła 203 mandaty, czyli o 59 mniej niż w poprzednich. To jej najgorszy wynik od 1935 roku.
Źródło: PAP/NCzas.com