Platforma to typowa partia władzy, nie różniąca się zbytni od poprzedników: PiS czy SLD. Jej celem jest reelekcja, a metodami: utrwalanie uzależnienia gospodarki i obywateli od polityki.
Nie zostało już nic z obietnic kampanii wyborczej z 2007 r. PO mówiła to, co chcieli usłyszeć wyborcy. Wyniesiona do władzy na hasłach konserwatywnego liberalizmu, Platforma po raz kolejny uwodniła, że dla partii politycznych nie liczy się ani obywatel, ani kraj, liczą się tylko wyniki plebiscytów.
Pinokio Donald
Gdyby premierowi, analogicznie jak Pinokio, rósł nos, gdy kłamie, kichol Donalda Tuska musieliby nosić za nim wszyscy członkowie jego świty. Gdy Platforma była jeszcze opozycją, Tusk klął się na wszystkie świętości, jakim jest liberałem, a gospodarka wolnorynkowa w najczystszej postaci zostanie wprowadzona w Polsce natychmiast, gdy tylko zasiądzie u steru władzy.
[nice_download]Głównym hasłem, dzięki którym Polska ma stać się miejsce cudu gospodarczego na miarę Irlandii, był podatek liniowy. Niecały rok po kampanii wyborczej, okazało się, że słowa lidera największego ugrupowania są nic nie warte. Podatek liniowy okazał się niemożliwy do wprowadzenia teraz i prawdopodobnie w przyszłości.[/nice_download]
Kolejnym ukłonem w stronę gospodarki wolnorynkowej miało być zniesienie podatku Belki. Politycy PO zapowiadali to wielokrotnie. Niestety, opodatkowanie dochodów z inwestycji (czyli zysku wielokrotnie już opodatkowanego przed jego uzyskaniem), stoi jak najbardziej z rozumieniem wolnego rynku w rozumieniu Platformy.
Ale to nie wszystko, liberalizacja rynku ubezpieczeń społecznych, oczywiście nie zniesienie przymusu ubezpieczenia się w OFE, bo przymus jest kluczowym elementem demokratycznego socjalizmu w wydaniu Platformy, ale przynajmniej wolność wyboru emerytury małżeńskiej, okazała się niemożliwa do wprowadzenia. Aż strach się bać, co politycy PO wymyślą w związku z wypłatami emerytur z OFE. Zapewne utworzą nową agencję emerytalną i obsadzą ją dożywotnio swoimi ludźmi.
Platforma obiecywała, że gdy dojdzie do władzy rząd nie będzie wydawał więcej niż zarabia, co znów okazało się słowami rzuconymi na wiatr. Zrównoważenie budżetu to mrzonka. Za deficyt pokrywający wydatki socjalny zapłacą podatnicy. Niemożliwa okazała się także reforma KRUS. Za rolnicą kasę wzięli się ludowcy, skutecznie blokując jakiekolwiek zmiany.
Pajacowanie Palikota
Jednak największymi przegranymi Platformy są politycy, którzy wolnorynkowy kapitalizm mieli wcielać w życie. Adam Szejnfeld i Janusz Palikot pokazali, że są bezradni wobec urzędniczo-politycznego lobby. Gospodarki w Polsce nie można reformować po łebkach. Na Polskę dobrze działa tylko szok, wstrząs i głębokie zmiany.
Z pakietu wiceszefa resortu gospodarki zostały tylko wióry, podobnie jak wcześniej nici wyszły z pakietu Kluski. Swobody gospodarczej, która oznaczała zaledwie kilka podstawowych udogodnień dla przedsiębiorców, nie udało się zadekretować. Wszelkie zmiany miały być wyłącznie kosmetyczne, a trzon prawa krępującego ręce biznesowi, pozostanie nienaruszony. Bo tak chcieli urzędnicy.
Jeszcze bardziej komicznie wygląda aktywność Janusza Palikota, szefa komisji Przyjazne Państwo. Likwidacja 200 parapodatków brzmiała atrakcyjnie, ale gorzej wyszło z realizacją. Politykom koalicji nie smak likwidować wpływów do budżetów, niezbędnych do funkcjonowania redystrybucyjnego państwa socjalnego. Co z tego, że znikną jakieśtam opłaty, skoro obywatel i tak będzie gnębiony wysokimi podatkami i kosztami pracy?
[nice_download]Przyglądając się zmianom proponowanym przez Palikota, trudno nie odnieść wrażenia, że są to zmiany pozorne, które niewiele zmienią, może poza tym, że uczynią ucisk podatkowy bardziej znośnym. Próżno przecież doszukać się w propozycjach komisji Przyjazne Państwo, zmniejszenia podatków. Zmienione mają być sposoby rozliczania podatków (w szczególności VAT-u) czy likwidacja niektórych sankcji.[/nice_download]
Co zmieni dla przedsiębiorczości w Polsce podniesienie wartości drobnych prezentów niepodlegających opodatkowaniu z 5 do 10 zł? Czy rzeczywiście skrócenie podstawowego terminu zwrotu VAT ze 180 do 60 dni jest kluczowym elementem uzdrowienia rodzimej gospodarki?
Moraliści z Platformy
Podczas, gdy PO deklarowała się jako partia liberalna, z klasycznym liberalizmem ma do czynienia mniej niż SLD. W niedawnej debacie na temat zniesienia penalizacji posiadania miękkich narkotyków (uwaga: zniesienia karania, nie legalizacji ich zażywania!), politycy rządzącego ugrupowania wielokrotnie opowiadali się za totalną prohibicją, czyli za chronieniem obywatela przed samym sobą.
Zapewne nie do pojęcia jest dla polityków Platformy, że liberał wierzy w odpowiedzialność i racjonalność jednostki, a liberalne państwo opiera na tym swój ład. Natomiast w jednym z wywiadów Jarosław Gowin przekonywał, że jakiekolwiek ustępstwo wobec miękkich narkotyków równa się natychmiastowy wzrost narkomanii, czyli uzależnień także od narkotyków twardych, z heroiną włącznie.
Abstrahując już od tego, że jest to logiczny związek mniej więcej taki, jak wpływ ocieplenia klimatu na pojawienie się trąby powietrznej w opolskim (niestety ten związek jest już oczywisty dla opinii publicznej), Gowinowi jakoś nie przeszkadza nabijanie rządowej kasy akcyzą z legalnych narkotyków dziesiątkujących społeczeństwo i odciążających budżet państwa od obowiązku wypłaty świadczeń emerytalnych alkoholowo-nikotynowym denatom.
[nice_download]A propos trąby powietrznej. Naturalnie jest to tragedia dla wielu rodzin, które wymagają naszego wsparcia moralnego i finansowego. Jednak pomysły moralistów z Platformy, wzięcia na państwo ryzyka związanego z katastrofami naturalnymi, pokrycia 100 proc. kosztów katastrofy przez państwo, czy utworzenia specjalnego funduszu na ten cel, wypaczają sens istnienia rynku ubezpieczeniowego, prywatnego rynku charytatywnego, czy prywatnej samopomocy.[/nice_download]
Gdy państwo bierze na siebie pełne ryzyko zdarzeń losowych po co się ubezpieczać, po co komu Caritas? Skoro państwo zmusza do dobroczynności, czy komukolwiek jeszcze będzie się chciało pomagać z własnej woli?
Być może monopol państwa na dobroczynność ma przypisać zasługi moralne wyłącznie politykom Platformy. Byłaby to kolejna po specyficznej interpretacji liberalizmu, próba nowego odczytania Katolickiej Nauki Społecznej. Pierwsze kroki reinterpretacji Katechizmu, zasygnalizowało już wcześniej Ministerstwo Zdrowia w głośnej sprawie Agaty czy resort edukacji, zabierając sześciolatki rodzinom na rzecz szkoły.